W niedzielny wieczór całą sportową Polskę obiegły informacje na temat bardzo prawdopodobnego transferu Grzegorza Krychowiaka do Anderlechtu Bruksela. Czy takowy transfer miałby w ogóle rację bytu i byłby opłacalny dla naszego pomocnika?
Najbardziej znani polscy Belgowie
W historii mieliśmy już kilku poważnych zawodników z kraju nad Wisłą, którzy wyruszyli na podbój kraju frytek. Pewnie wielu z Was jako tego najbardziej rozpoznawalnego wymieniłoby Marcina Wasilewskiego, który przez lata stanowił o sile właśnie stołecznej drużyny, do której rzekomo dołączyć by miał 24-latek.
Rzeczywiście Wasyl na Stade Constant Vanden Stock jest żywą legendą, chociaż już tam nie gra. Z klubem mógł rozstać się na pewno lepiej (a może to klub z nim), ale i tak 143 mecze i 20 goli (jak na obrońcę!) w ciągu sześciu lat to i tak świetne statystyki. Nie wspominając już o czterech mistrzostwach Belgii, jednym pucharze i kilku meczach w Lidze Mistrzów.
Niemniej najbardziej pamiętanym Polakiem w Belgii powinien czuć się Włodzimierz Lubański, który był super-snajperem Lokeren. W ciągu ośmiu lat spędzonych w tym klubie strzelił dla niego 82 w blisko 200 meczach! Jednak jeśli chodzi o osiągnięcia, to tutaj pan Włodzimierz już takimi świetnymi jak Wasilewski pochwalić się nie może. To tylko wicemistrzostwo kraju, finał krajowego pucharu i ćwierćfinał ówczesnego Pucharu UEFA.
Nie należy zapominać też o dwóch gagatkach z Warszawy, czyli braciach Żewłakowach. Michał zanim stał się filarem defensywy Olympiakosu, podobną rolę odgrywał w Beveren, Excelsiorze i wreszcie... Anderlechcie. W sumie też zaliczył blisko 200 meczów. No i dwa mistrzostwa.
Z kolei przygodę jego brata Marcina można jednak bardziej powołać do tej Lubańskiego. Grając w kilku bowiem belgijskich klubach wiele nie osiągnął, jedynie dwa krajowe finały pucharu. Niemniej spędził w tamtejszej lidze blisko 9 lat (z przerwami), grając w: Beveren, Excelsiorze, Gent i Dender. Spośród tych wszystkich klubów najlepiej wspomina ten drugi, w którym przez siedem sezonów zaliczył 81 goli.
Nie wszystkim się potoczyło
W powyższym paragrafie przedstawiłem niemal wymarzone (albo przynajmniej niezłe) piłkarskie przygody. W Belgii nie zawsze jednak wszystkim wychodziło.
foto: sport.dziennik.pl |
Jeśli już przy Jadze jesteśmy, to Grzegorzowi Sandomierskiemu odejście z białostockiej drużyny do Genk też nie pomogło. Sandomierz w barwach tego zespołu nie zaliczył jeszcze ani jednego oficjalnego występu, w międzyczasie był na wypożyczeniach w trzech różnych zespołach (w tym w Jagiellonii), nigdzie jednak się nie przebił (no może w Białymstoku, ale jego byłego klubu nie było na niego stać).
Dawid Janczyk to z kolei człowiek, który jest niestety idealnym przykładem piłkarza, który zmarnował sobie karierę nie przez słabą grę, ale przez coś zupełnie innego. O tym jednak nie zamierzam tu pisać. Wspomnę za to o jego przygodzie z belgijską piłką. Ta nie była zła. W 2009 roku w Lokeren zdołał strzelić nawet 14 goli w 31 meczach. Pomógł mu wtedy do Belgii przedostać się właśnie Włodzimierz Lubański. Potem jednak Dawid posłuchał najprawdopodobniej złych ludzi, przeniósł się na wypożyczenie do Germinalu i tam już tak dobrze nie było. Co się działo później, to już chyba niestety wiecie.
foto: czasfutbolu.pl |
No i na koniec wreszcie Waldemar Sobota, który jest w sumie wielką niewiadomą. Niby te blisko 30 meczów w tym sezonie rozegrać zdołał (może to przez format Jupiler Pro League), niby swoje zrobił. Sądzę jednak, że możliwości i zapewne też same aspiracje bardzo błyskotliwego skrzydłowego reprezentacji Polski są nieco większe. Więc z osądzeniem tego transferu jeszcze nieco poczekam.
A Krychowiak?
foto: atakuj.com |
Z jednej strony: tak! Możliwość gra w Lidze Mistrzów, co roku trofeum, na pewno też większa pensja niż w Reims. Teoretycznie łatwo jest się stamtąd wypromować jeszcze wyżej i trafić do: albo lepszego klubu Ligue 1, albo powędrować do Premier League.
Z drugiej: nie! Anderlecht co roku dostaje baty w LM, więc czy warto jest się w niej ośmieszać tylko dla możliwości w niej grania? Poza tym Jupiler Pro League i tak jest uznawana wciąż za słabszą od Ligue 1. O popularności już nic nie mówiąc.
Osobiście wolałbym Krychowiaka w przyszłym sezonie ujrzeć w innym klubie ligi francuskiej. W mocniejszym, w takim, w którym miałby szansę na regularną grę w europejskich pucharach. Inaczej mógłby powtórzyć przygodę Soboty, którego transfer przez jednych uważany jest za dobry, a przez innych za fatalny.
Transfer defensywnego pomocnika pewny jednak jeszcze nie jest. Muszę więc Was spytać teraz o opinię: gdzie powinien grać Grzegorz Krychowiak w przyszłym sezonie. Powinien zostać w Ligue 1, a może Bundesliga? Czy ten Anderlecht? Piszcie! I oceniajcie a o sporcie w nowej odsłonie!
main foto: eurosport.onet.pl
main foto: eurosport.onet.pl
0 komentarze:
Publikowanie komentarza