aosporcieaosporcieaosporcie
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechia Gdańsk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechia Gdańsk. Pokaż wszystkie posty

22 marca 2014

Semir Bukvić poznańskim Zubasem?


Byłem dzisiaj na meczu Warty Poznań. Przy Drodze Dębińskiej bywam regularnie od jakiegoś roku, może trochę dłużej. Zieloni dzisiaj podejmowali na własnym stadionie Calisię Kalisz. Goście już niemal na pewno spadną do III ligi po tym sezonie, gdyż w tym sezonie z obu grup II ligi spadną w sumie... 20 drużyn.

Ekipa prowadzona przez Marka Kamińskiego po raz kolejny jednak w ostatnim czasie zawiodła i przegrała 1:3, mimo prowadzenia w tym spotkaniu. Szkoleniowiec nie może się nawet tłumaczyć tym, że jego drużyna przez prawie godzinę grała w dziesiątkę, bo wszystkie gole straciła, kiedy kaliszanie też grali w osłabieniu (za drugie żółtko z boiska wyleciał Christian Nnamani).

Warta, jak to bywa na niedawnego jeszcze lidera grupy zachodniej, nie wygrała w lidze od 2 listopada i I liga powoli zaczyna odpływać. Czy nomen omen imiennik słynnego podróżnika zachowa posadę trenerską w stolicy Wielkopolski?

Dwaj bohaterowie dzisiejszego meczu Warty z Calisią: Christian Nnamani i Semir Bukvić
Dzisiaj będzie jednak o samej Warcie, ale o jej nowym bramkarzu. Semir Bukvić to absolutne objawienie rundy wiosennej II ligi. Gdyby nie jego interwencję, to zespół Zielonych miałby straconych znacznie więcej goli, niż ma obecnie.

Paradoksalnie Bukvić wpuścił już 6 goli w 3 meczach, ale tak naprawdę przy żadnym nie zawinił. Co ciekawe, wszystkie one wpadły w drugich połowach spotkań z Bytovią i właśnie Calisią (z Jarotą padł bowiem wynik 0:0).

Kim jest jednak ten 22-letni bramkarz? Do Warty przywędrował tej zimy z NK Travnik. W tym sezonie bośniackiej Premijer Ligi zagrał w 16 spotkaniach. Nie jest to liczba mała, a jednak Bukvić zdecydował się na transfer do Polski. Był także reprezentantem młodzieżówek swojego kraju (U-21, a wcześniej U-19).

Tak naprawdę cała historia tego transferu rozpoczęła się już najprawdopodobniej w grudniu zeszłego roku. Wtedy to bowiem klub z Drogi Dębińskiej oficjalnej ogłosił, że nie zimą będzie chciał rozstać się ze swoim do niedawna pierwszym bramkarzem, Adrianem Lisem. Ten już jesienią nie był często w pierwszym składzie, zamiast niego w pierwszej jedenastce grał młodzieżowiec, Paweł Beser. 

Warta kontrakt z Lisem ostatecznie rozwiązała jednak pod koniec stycznia. Nowym-starym klubem 21-latka została Polonia Środa Wielkopolska. Wtedy stało się jasne, że Duma Wildy potrzebuje nowego golkipera. 

O Bukviciu mówiło się jednak już nieco wcześniej, bo w połowie stycznia. Wtedy to dla portalu sportowefakty.pl (patron medialny Warty) dyrektor techniczny drużyny z Ogródka, Zbigniew Śmiglak (o nim jeszcze za chwilę) mówił: - Grupa menedżerska chciałaby mu poszukać drużyny nawet w T-Mobile Ekstraklasie, ale dziś nie miałby tam szans na regularne występy. U nas ma dużo lepsze perspektywy, bo szukamy golkipera do podstawowego składu. Dlatego to, że jesteśmy II-ligowcem nie stanowi dla niego kłopotu. Cały wywiad ze Śmiglakiem znajdziecie tutaj.

Bośniak w barwach poznańskiego zespołu zadebiutował w niezwykle udanym dla swojego nowego zespołu spotkaniu z Lechią Gdańsk. Jego ekipa pokonała zespół z Pomorza aż 4:0.

Wracając jeszcze do dyrektora technicznego, niestety już byłego. Pan Zbigniew jest człowiekiem, którego serce od zawsze było zielone. Na początku marca Poznań obeszły wieści, że Śmiglak nie będzie już dłużej pracował na swoim stanowisku. Sprowadzenie Bukvicia było więc jednym z ostatnich dokonań wieloletniego dyrektora Warty.

Patrząc na całą historię Bukvicia, można przypomnieć sobie łudząco podobną sytuację Emilijusa Zubasa. Litwin był bohaterem wiosennej rundy zeszłego sezonu Ekstraklasy, kapitalnie broniąc w barwach GKS-u Bełchatów. Oby jednak ta historia nie zakończyła się podobnie, bo Zubasa w Polsce już nie oglądamy. Ze swojego macierzystego klubu (Daugava Ryga) został bowiem do bełchatowskiego zespołu tylko wypożyczony. W tym sezonie na tej samej zasadzie powędrował najpierw na Cypr (AEK Larnaka), a teraz gra w duńskim Viborgu FF.

Bukvić kontrakt z Wartą ma podpisany do końca tego sezonu i wydaje się, że w razie braku awansu poznańskiego klubu do I ligi, Bośniak odejdzie do innego klubu, grającego na wyższym szczeblu rozgrywkowym. Odjedzie niestety za darmo, bo kontrakt z Zielonymi ma do końca czerwca tego roku.

Kończąc temat Bukvicia, ten piłkarz zagra jeszcze na pewno przynajmniej w Ekstraklasie. Ten chłopak nie tylko jest utalnetowany, nie tylko wybronił dzisiaj pełno strzałów kaliszan, ale pokazał, że umie oddać za swój klub naprawdę wiele. Z boiska schodził ostatni, będąc równie załamany co Christian Nnamani. Nigeryjczyk jednak był załamany tylko w powodu swojej czerwonej kartki. Bukvić wpuścił z kolei trzy gole, ale to nie on przegrał ten mecz. To spotkanie przegrała cała drużyna. Drużyna, która teraz musi podnieść się z głębokiego kryzysu.

Teraz jednak zarówno sam zainteresowany, jak i cała Warta, muszą skupić się na tym, aby wrócić na dobrą drogę, która zmierza w stronę I ligi. Liczne reformy PZPN-u mogą bowiem doprowadzić do tego, że o awans w kolejnych sezonach może być bardzo ciężko.

20 sierpnia 2013

Klub niepokornych polskich ligowców. Czyli witamy w Gaziantepsporze!

Już sama nazwa tego zespołu sprawia mi trudności w wymówieniu. Drużyna z miasta Gaziantep, leżącego na południu Turcji, największe sukcesy święciła na przełomie wieków, kiedy to zarówno w sezonie 99/00, jak i 00/01 zajmowała miejsce trzecie na podium. Do tych sukcesów powróciła dopiero dwa lata temu, kiedy to zajęła czwarte miejsce (przegrała też półfinał krajowego pucharu), a to dało tej drużynie możliwość gry w eliminacjach Ligi Europy, a mogło być jeszcze lepiej

Sokoły w Polsce są właśnie najbardziej znane dzięki udziałowi tej drużyny w europejskich pucharach. Po sukcesie w 2011, latem tego samego roku Gaziantepspor rywalizował w III rundzie eliminacji LE z Legią Warszawa, która cudem okazała się być lepsza. Od tamtego czasu Turkom nie idzie już tak dobrze w ich lidze - w ostatnich dwóch sezonach dwukrotnie zajęli oni 10. miejsce.

Semir Štilić
Przechodzę już jednak do tematu. Oto bowiem dziś na światło dzienne wyszła informacja, iż jeden z lepszych techników w naszej lidze w historii (a może tylko w Lechu?), został nowym zawodnikiem drużyny z Kamil Ocak Stadyumu. Ostatni sezon pomocnik spędził bez sukcesów w Karpatach Lwów, które wystawiły go na listę transferową. Jeszcze kilka dni temu mówiono o tym, że on i paru innych synów marnotrawnych Lecha chcą do Kolejorza wrócić. Wrócił jednak tylko Dimitrje Injac. Reszta została na lodzie, ale to głównie ich własna wina. Kibice w Poznaniu nadal go lubią, założyli nawet stronę na Facebook-u, mającą na celu przywrócenie go na Bułgarską. Prezes klubu z Wielkopolski, Karol Klimczak stanowczo jednak transfer wykluczył

Bośniak dziś trafił jednak do tureckiej Süper Lig! Nie wydaje się to krok w tył w jego karierze (w stosunku do Karpat oczywiście), ale kiedy był jednym z najlepszych piłkarzy w Ekstraklasie, to mówiono o takich firmach, jak: Borussia Mönchengladbach (dwukrotnie, nawet po rozstaniu się z wicemistrzem Polski), Schalke 04 Gelsenkirchen. Ostatnio mówiono jeszcze o tym, że najlepszy polski trener piłkarski Franciszek Smuda chce go do swojej Wisły Kraków.

Wydaje się więc, że talent bośniackiego pomocnika został jednak zmarnowany. Ale czy to nie on jest sobie poniekąd winny? Gdyby przedłużył kontrakt z Lechem, obniżyłby nawet swoje zarobki nieco, to teraz mógłby śmigać na boiskach takiej Bundesligi. Gdybanie...

Abdou Razack Traoré
W drużynie prowadzone przez byłego gracza Fenerbahçe Bülenta Uyguna jest również inny znakomity pomocnik, który jednak w Polsce grał bardziej pod bramką rywali. Urodzony w Abidżanie (WKS) reprezentant Burkina Faso w Lechii Gdańsk był zdecydowanie wyróżniającym się piłkarzem.

Wiadome było, że klub grający na przepięknej PGE Arenie nie sprosta warunkom finansowym stawianym przez byłego zawodnika Rosenborga. Zdecydowano jednak o gracza walczyć. Nie udało się, Traoré kontraktu nie przedłużył i z dniem 31 grudnia 2012 roku stał się wolnym zawodnikiem.

24-latek był już podobno dogadany z prowadzonym wówczas przez Macieja Skorżę Al-Ittifaq. Ostatecznie do Arabii Saudyjskiej nie trafił i wylądował w Turcji.

Wiele jednak wskazuje, że z Semirem w jednej drużynie nie zagra. Na dniach ma rozwiązać kontrakt i chętnie... wróciłby do Polski. Menadżerowie piłkarza zgłosili się już wcześniej do Lecha, jednak Kolejorza nie stać jest na płacenie pomocnikowi 300 tysięcy euro rocznie. Stać jest na taki wydatek za to Legię, w której i sam Traoré chętnie by zagrał. Ciekawe, czy będzie mu dany powrót do kraju nad Wisłą?

Darvydas Šernas
Ostatnim piłkarzem w moim zestawieniu jest jeden z najlepszych strzelców Widzewa Łódź w ostatnich latach (a może nawet w całym XXI wieku). Litwin był rewelacją drużyny z al. Piłsudskiego, w latach 2009-2011 zaliczył dla łodzian 25 goli we wszystkich rozgrywkach. Jako że w drużynie czterokrotnych mistrzów Polski pieniędzy już wtedy nie było, napastnik latem 2011 odszedł do Zagłębia Lubin za marne 400 tysięcy euro (marne, bowiem jeszcze pół roku wcześniej Lech proponował za niego 800 tysięcy euro, ale Widzew chciał wówczas okrągły milion).

W Lubinie Šernas kariery nie zrobił. W ciągu półtora roku dla Miedziowych zaliczył we wszystkich rozgrywkach zaledwie 7 goli (w tym 2 z rzutów karnych). Nic więc dziwnego, że Zagłębie chciało się dobrze zarabiającego (100 tysięcy złotych miesięcznie) snajpera pozbyć. Udało się go wypożyczyć na początku tego roku do Gaziantesporu właśnie. Podobnie jak Traoré w Turcji spisywał się całkiem nieźle. W 16 meczach rundy wiosennej trafił 6 razy do siatki rywali. Działacze tamtejszego klubu zdecydowali się teraz napastnika wykupić za około 200-300 tysięcy euro.

Litwin z całej historii wyszedł pozytywnie, ale szkoda, że i jemu nie dano szans grać w jakimś jeszcze lepszym klubie. Jeszcze taka ciekawostka: słowo šernas w języku litewskim to dzik...

Podsumowanie
Mieliśmy już swoją kolonię w Trabzonsporze, mamy w Borussii, mamy też (chociażby połowicznie) w Gaziantepsporze. Szkoda jednak, że piłkarze ci nie grają nadal w Polsce, bo nasza liga mogłaby być znacznie ciekawsza, a i oni sami wylądowaliby może w jakiejś dobrej lidze na zachodzie. Co wy myślicie o karierach tych trzech zawodników? Piszcie! A... i jeszcze jedno: czy tylko mi się zdaje, że gdyby wszystko dobrze poszło, to cała trójka mogła razem grać w Lechu?!

30 lipca 2013

Super Mecz czy Super Cyrk?

Już dzisiejszego wieczoru będziemy świadkami towarzyskiego meczu pomiędzy Lechią Gdańsk i FC Barceloną. Mecz, który pierwotnie miał odbyć się 20 lipca, przeniesiono na dzisiejszy dzień ze względu na rezygnację ze stanowiska Blaugrany Tito Vilanovy z powodu nawrotu raka ślinianki. To już pewnie wszyscy dokładnie wiemy. Nie obyło się wówczas bez kontrowersji, Michał Listkiewicz mówił, że potraktowano nas jak Beduinów. Odwołanie meczu również nie spodobało się nie tylko temu byłemu prezesowi PZPN-u, ale również Grzegorzowi Lacie, czy też ze zrozumiałych powodów niektórym kibicom.

Przełom nastąpił 22 lipca. Wtedy ogłoszono, że mecz zostanie przełożony na 30 lipca. Kibice ucieszyli się, że zobaczą w końcu tego Messiego. Jaka była jeszcze większa podnieta niektórych z nich, kiedy okazało się, że w Gdańsku wystąpi też Neymar! Istne szaleństwo! Chociaż później informowano też, że klub zastanawia się, czy wysłać go na mecz z Lechią, w końcu Brazylijczyk wylądował na lotnisku im. Lecha Wałęsy. Nieoficjalnie mówi się, że zagra w dzisiejszym meczu przez ostatnie 30 minut i zastąpi na nim... Leo Messiego. Debiut wielkiego duetu odbędzie się najprawdopodobniej w piątkowym meczu z Santosem na Camp Nou. 

Wszystkie te spekulacje są nieco śmieszne i zabawne. Towarzyskie starcie ósmej drużyny naszej słabej, choć wciąż się polepszającej Ekstraklasy z mistrzem Hiszpanii wydaje się być jednostronnym. Jednakże otoczka wokół tego meczu jest nie mniejsza, jak podczas ostatniego finału LM z trzema Polakami w pierwszym składzie BVB.

Śmieszny jest dzisiejszy artykuł na sport.pl (notabene patron medialny meczu), w którym to opisano to, jaka to się kolejka do wymiany koszulki z Messim ustawia w drużynie Lechistów. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że skoro Argentyńczyk zejdzie z murawy przed końcem spotkania, to z wymiany trykotu z nim raczej nic nie wyjdzie. No chyba, że zawodnicy prowadzeni przez Michała Guardiolę Probierza zrobią napastnikowi szpaler, czy coś. Wszystko jest możliwe.

Jak już mowa o samym trenerze Lechii, to wczoraj na stronie katalońskiego dziennika Mundo Deportivo ukazał się ciekawy artykuł, prezentujący naszego polskiego Guardiolę właśnie. Jest tam też o Lechu Wałęsie, który przecież jest ikoną Gdańska, a także o kibicującemu Biało-Zielonym Donaldzie Tusku.

Kulminacja tej całej szopki miała miejsce dzisiaj podczas konferencji prasowej, kiedy jako pierwsza głos miała... Telewizja Trwam. Oczywiście cel był szczytny, bowiem dziennikarz poprosił o podpisy na piłce, która będzie nagrodą w turnieju dla biednych dzieci w Toruniu. No ale na Boga (ale ironia!), żeby nawet katolicka telewizja, której sport zbytnio nie powinien interesować, jest obecne na takiej konferencji prasowej. Choć w sumie, tak nie powinienem pisać, bo przecież o. Tadeusz Rydzyk rok temu starał się o prawa do pokazywania meczów reprezentacji Polski w eliminacjach do MŚ w Brazylii, o czym zresztą pisałem tutaj.

Tak swoją drogą, to niecałe pięć lat temu, dokładniej 26 sierpnia 2008 roku Barcelona grała też w Polsce, tyle że z Wisłą Kraków i w meczu o stawkę - rewanżowym meczu III rundy (wtedy ostatniej) eliminacyjnej Ligi Mistrzów. Biała Gwiazda mimo że w pierwszym meczu przegrała 0:4, to u siebie za sprawą Clébera wygrała 1:0. I jakoś wtedy aż takiej podniety i otoczki wokół tamtego meczu nie było, mimo że był to mecz o dużo wyższą stawkę niż dzisiejsze spotkanie i że w jedenastce na Reymonta wyszły znacznie większe gwiazdy: Eto'o, Henry, Iniesta, Xavi, itd. Ale nie było Messiego.

Wieczorne starcie będzie więc pierwszym, kiedy zagra genialny Argentyńczyk. Ciekawi mnie jeszcze taka jedna rzecz - skoro Neymar mimo udziału w PK, przyjechał do Gdańska, to czemu inni kadrowicze nie pojawią się? Nie chodzi mi już nawet o Hiszpanów, a o np. Diego Alvesa.

Denerwuje mnie nieco ta cała otoczka tym meczem, ale samo spotkanie obejrzę, choćby aby zobaczyć piękne gole i akcje. Przypominam, że ostatnio Barca pokonała Valarengę aż 7:0, która notabene w lidze norweskiej zajęła ostatnio (podobnie jak Lechia) siódme miejsce. Ciekawi mnie więc wynik dzisiejszego meczu, ale wszystko inne jest już nieco nudne.

Odpowiedzi na pytanie zadane w tytule niestety więc nie znalazłem. Jest to po prostu zwykły sparing, z którego Polacy robią mecz stulecia. Oczywiście tylko niektórzy z nich.

I jeszcze mała zagadka dla Was - w pierwszym meczu wspomnianego dwumeczu Wisły z Dumą Katalonii na Camp Nou w drużynie gospodarzy zadebiutował pewien znany zawodnik. Który - piszcie!

PS: Transmisja na żywo z całego wydarzenia (nie meczu), to już też lekka przesada, ale kto chce, to niech ją śledzi. Choćby ze względu na ciekawe zdjęcia.

1 kwietnia 2013

Lech wygrywa w pięknym stylu! Ale w piątek z Lechią...

Działo się jesienią na Bułgarskiej podczas meczu z Pogonią! / źr.: archiwum prywatne
Lech Poznań pokonał Pogoń Szczecin 2:0. I do tego na wyjeździe! Po raz szósty w historii! Tak, to pewnie już wiecie. Mnie zawiodło w Kolejorzu, a właściwie zawodzi, tylko jedna rzecz. Gra u siebie. No ale trzeba przyznać, że na wyjazdach spisują się świetnie, wygrali już po raz dziesiąty na boisku rywala! Jednakże trzeba się mocno bać przed najbliższym spotkaniem u siebie. Wszyscy mówią o złej passie jeżeli chodzi o zdobycze punktowe na Bułgarskiej. Ale statystyki goli strzelonych u siebie też nie są dobre. Lech po raz ostatni gola u siebie strzelił... Legii Warszawa 18 listopada 2012 roku! Mimo to, nasza Ekstraklasa jest, jaka jest (Legia zresztą też), więc drużyna Mariusza Rumaka nadal jest wiceliderem.

Jak mogliście się domyśleć (tudzież doczytać) z moich ostatnich postów, nie lubię zbytnio Aleksandyra (tak się chyba odmienia jego imię) Tonewa, a właściwie nie, że go nie lubię, ale po prostu nie mogłem pojąć, dlaczego ten utalentowany skrzydłowy nie mógł objawić swoich nadzwyczajnych umiejętności. No i przyszedł chyba przełomowy dla Bułgara tydzień (a właściwie okres czasu, bo to nieco dłużej niż siedem dni). 23-latek najpierw strzelił aż 3 gole Malcie (co akurat w moim mniemaniu nie jest jakimś wielkim dla niego osiągnięciem sportowym, ale psychicznie mogła go podnieść na duchu), ale potem zaliczył też asystę przeciwko Danii (uczestnik ostatniego Euro i MŚ). No a dzisiaj zaliczył bardzo ładne trafienie i miał duży wkład w wygraną gości.

W dzisiejszym spotkaniu ładnie spisywała się zresztą cała drużyna z Poznania, ale mimo wszystko, oprócz końcowych minut, spotkanie w Szczecinie było wyrównane, a Pogoń też miała swoje sytuacje i może podopiecznym Dariusza Wdowczyka (który wrócił po 5 latach przerwy, którą sobie zrobił, wiemy z jakich powodów).

Niestety w najbliższy piątek Lech zagra z Lechią Gdańsk. Drużyna ta jest taką piętą Achillesową dla Kolejorza. To ona odebrała im europejskie puchary w sezonie 2010/2011, wygrywając w Gdańsku. Tam zresztą Lechitom od dłuższego okresu czasu nie idzie. Jesienią rozpędzony zwycięstwami w niezłym stylu Lech, przyjechał na PGE Arenę i... przegrał 0:2. Lechia dzisiaj grała rewelacyjny futbol (podobny do tego Lecha w meczu z GKS-em), ale zaledwie zremisowała z Wisłą Kraków. To, że zawodnicy Bobo będą nieco przybici, wydaje się być pewnym plusem na piątkowych gospodarzy. Ale czy po raz kolejny, rozpędzona lokomotywa nie zostanie powstrzymana w najgorszym możliwym momencie znowu przez Gdańszczan? Tego dowiemy się już w piątek.

22 lutego 2013

Wraca Ekstraklasa. Super Piątek już za nami.


Na boiska wracają najwięksi herosi światowej piłki nożnej klubowej. Największe gwiazdy, najlepsi strzelcy, najlepsi zawodnicy. Wraca T-Mobile Ekstraklasa! Dobrze, koniec tej ironii. Za nami już Super Piątek, w którym mogliśmy oglądać tradycyjnie dwa spotkania. Pierwszego nie ocenię, gdyż go nie oglądałem, ale przyznam, że wynik 3:0 dla Zagłębia w meczu z dobrą jesienią Pogonią, to dla mnie pogrom.

Jak zwykle, pomyliły mi się godziny i włączyłem telewizor już o 20:00. Obejrzałem studio przedmeczowe, wszystkie materiały, wywiady. I pomyślałem sobie, co by było, gdyby powstała Ekstraklasa TV. Jeśli miałaby powstawać bez współpracy z Canal+, to byłaby to raczej katastrofa.

Ogólnie oprawa tego całego spotkania była magiczna. Wszyscy - czyli zawodnicy, sędziowie, dzieci odprowadzające piłkarzy, trenerzy, dziennikarze - wszyscy mieli na sobie szaliki związane z akcją Wszyscy za Jednego - zorganizowaną przez stronę przemekpelka.pl i fundacji Avalon, które chcą pomóc w dramacie pana Przemka Pełki - komentatora znanego nam doskonale z komentowania meczów piłki nożnej (szczególnej tej angielskiej) i hokeja na lodzie. Akcja naprawdę fajna, a Panu Przemkowi życzę powrotu do zdrowia!

Wracając do oprawy, to zawodnicy Polonii na ten mecz wyszli w koszulkach z epoki z okazji tego, że Czarne Koszule grają w trykotach w takich właśnie barwach już 100 lat. Ciekawe tylko, czy nie denerwowały ich te sznurowadła, jak to je nazwał Tomasz Smokowski. Szkoda też, że tej całej pięknej oprawy nie widział prezes Polonii Ireneusza Króla.

Samo spotkanie, przynajmniej w pierwszej połowie pokazało nam, dlaczego polska liga jest taka, jak jest. Raz coś próbowała stworzyć Lechia Gdańsk, raz Polonia, ale w sumie to nic wielkiego z tego nie wynikało. Można więc było skupić się na tzw. ciekawostkach. Kibice Polonii po kilkunastu minutach dopingowania swojej ulubionej drużyny, na chwilę przycichli i wywiesili dużo mówiący baner, o tym, gdzie jest prezes Król.  Jestem w Wiedniu, robię przelew - tak brzmiało to zacznę hasło. Ostatnio głośno było o przelewach Króla z Kajman, i te sprawy. Fani stołecznej drużyny pokazali jednak, że nadal wieżą w człowieka-cudotwórcę, czyli trenera drużyny gospodarzy, skandując głośno w 31' i 74' minucie spotkania: Piotrek Stokowiec.

Z kolei w Lechii zadebiutował w tym meczu Mohammed Rahoui, który przez Kazia Węgrzyna (jestem jego fanem) nazywany był zawodnikiem z numerem 22.,dopóki jego redakcyjny kolega nie powiedział mu, jak wymawia się nazwisko Algierczyka.

Pierwsza połowa wiała nudą i zakończyła się wynikiem 0:0. Druga też taka była, raz atakowała jedna, raz druga, ale jakiś stuprocentówek to niestety na Konwiktorskiej nie oglądaliśmy... do 84' minuty, kiedy to po przepięknej akcji rezerwowy w tym meczu Michał Wiśniewski trafił do bramki strzeżonej przez Sebastiana Przyrowskiego. Akcji z pierwszej piłki, akcja dawno nie widziana na polskich boiskach. Dużą klasę pokazał też podający Wiśniewskiemu, Piotr Brożek, który chyba spadł na cztery łapy po tureckim romansie (w przeciwieństwie do swojego brata, który okupuje ławkę rezerwową w Recreativo Huelvo).

Nic nie zapowiadało, że będziemy mieli w tym spotkaniu jakieś emocje. A tu po golu dla Lechii do ataku rzuciła się Polonia i gola trafił młodziutki Miłosz Przybecki. Nieco lepiej po strzale tego zawodnika mógł zachować się bramkarz gości, Michał Buchalik.

Następnie obie drużyny jeszcze coś próbowały stworzyć, ale nic z tego nie wynikło i spotkanie zakończyło się podziałem punktów 1:1.

Warto dodać, że na widowni pojawił się trener najlepszej na świecie reprezentacji narodowej, Waldziu Fornalik i Marek Jóźwiak, w przeszłości menadżer piłkarski i dyrektor ds. transferów w Legii W.., obecnie już tylko menadżer. Cóż, życie.

Tak na koniec - a wy co sądzicie o kolejnej już rewolucji w Polonii, które miejsce zajmie stołeczna drużyna po tym sezonie? A i co myślicie o największym w historii transferze Górnika Zabrze - a mianowicie o pozyskaniu Irka Jelenia. Piszcie!

23 listopada 2012

Kto mistrzem jesieni? I dlaczego Polonia?



Legia Warszawa na 3 kolejki do końca rundy jesiennej pozostaje liderem T-Mobile Ekstraklasy. Ale to wcale nie oznacza, że to właśnie ona zostanie mistrzem jesieni. Jest kilka drużyn, które mają szansę odebrać Legii ten tytuł. I na pierwsze miejsce w tym pościgu wysuwa się Polonia Warszawa. Przyjrzyjmy się jednak wszystkim zespołom pierwszej piątki i odpowiedzmy sobie na pytanie: dlaczego to ta właśnie drużyna ma zostać mistrzem jesieni?

Legia Warszawa
W stołecznym klubie już od dobrych kilku sezonów marzą o powrocie na tron mistrzowski, jednak od kilku sezonów drużyna jest prze kogoś wyprzedzana. Szczególnie bolała na pewno zeszłoroczna przegrana na niemalże finiszu rozgrywek ze Śląskiem Wrocław (trzeba przyznać, że przyczynił się do niej w dużej mierze Lech Poznań, wygrywając na Pepsi Arenie). I w tym można upatrywać możliwość zdobycia tytułu nawet Mistrza Polski. Bo to w końcu obecnie najbogatszy polski klub, który ostatni raz mistrzostwo kraju... 6 lat temu. I, to już ostatni wreszcie argument, mają trio: Kosecki, Radović, Lluboja, którzy mecz mogą wygrać w pojedynkę. Ale są też dwa negatywnie świadczące o Legii argumenty. Pierwszy to obrona, która w tym sezonie gra najgorzej od lat, a drugi to... fakt, iż to właśnie po 12 kolejce poprzedniego sezonu Legia straciła po raz pierwszy pozycję lidera. Szanse na mistrzostwo jesieni: 90%


Polonia Warszawa

Już po samym tytule można wnioskować, kto wg mnie zostanie mistrzem jesieni. Uważam, że będą nim właśnie Czarne Koszule, z kilku przyczyn. Po pierwsze Polonia po raz ostatni triumfowała na przełomie XXI wieku. Po drugie jest to klub po przejściach związanych ze zmianą właściciela. Jeszcze przed tym sezonem mogli nawet zacząć grę od IV ligi, a zamiast nich miał występować twór o nazwie KP Katowice. Pomysł na szczęście upadł, Ireneusz Król przeniósł się do stolicy. Po trzecie ma fenomenalne pokolenie młodych piłkarzy, takich jak Łukasz Teodorczyk, czy Paweł Wszołek. I po czwarte, chcą wreszcie dokopać Legii i być od nich wyżej w tabeli. Po piąte w tej kolejce podejmą bardzo słabe Zagłębie Lubin. Szanse na mistrzostwo jesieni: 95%


Lech Poznań

Klub z żałującym grosza właścicielem już dawno mógłby grać w LM. Ale to właśnie przez Jacka Rutkowskiego, co roku (od momentu zdobycia mistrzostwa kraju) Lech ma problemy kadrowe. I w tym roku stało się podobnie. Nie ma tam ani dobrego napastnika, ani ofensywnego pomocnika. Ale jest młodzież i równie młody trener Mariusz Rumak. I to właśnie ekipa z Karolem Linettym i Szymonem Drewniakiem na czele mogą doprowadzić Kolejorza do upragnionego Mistrzostwa Polski. W tej kolejce czeka ich jednak ciężkie spotkanie z Podbeskidziem, z którym Lech od zawsze ma kłopoty. A potem mecz z Mistrzem Polski Śląskiem Wrocław. Szanse na mistrzostwo jesieni: 80%


Górnik Zabrze

Klub utytułowany, jak i obecnie biedny. Bo w Zabrzu od czasu spadku do I ligi jest krucho z kasą. Ale tu (podobnie jak w Lechu) jest świetna generacja piłkarzy, takimi jak Arkadiusz Milik, 'Prezes' Nakoulma czy Łukasz Skorupski. I jest też świetny trener - Adam Nawałka, który ze średnich piłkarzy, zrobił zgrany zespół. Jednak na mistrza jesieni mają już raczej tylko matematyczne szanse. Ale jakieś mają. Szanse na mistrzostwo jesieni: 60%


Lechia Gdańsk

Lechiści byli w tym sezonie już wszędzie. I w strefie spadkowej, i w środku tabeli. Teraz są w czołówce. I nareszcie grają na miarę oczekiwań kibiców i pięknego stadionu - PGA Areny. Tylko w najbliższej kolejce będą musieli sobie poradzić bez Traore. I tu pojawia się problem, gdyż w tym sezonie, kiedy nie gra Traore, Lechia nie wygrywa. Szanse na mistrzostwo jesieni: 55%


pp