aosporcieaosporcieaosporcie
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Atletico Madryt. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Atletico Madryt. Pokaż wszystkie posty

25 stycznia 2014

Gangsta skład ver. Milan


Tak mógł czuć się nie tylko Kevin-Prince Boateng, ale i kibice Milanu w tym sezonei / video: youtube.com

Nieprawdopodobne rzeczy dzieją się w tym sezonie na San Siro. Tym razem nie chodzi jednak Inter, który notabene ma dość duże szanse na powrót do europejskich pucharów, tylko Milan, który jest blisko ich starty. Massimiliano Allegri miał doprowadzić drużynę Rossoneri do 19. Scudetto w historii. Tymczasem póki co ten sezon jest dla zespołu z Mediolanu chyba najgorszym w tym wieku.

Baśka wchodzi do gry
W porę (a może właśnie za późno?) jednak zainterweniowały decyzyjne z klubie osoby. Silvio Berclusconi wraz z córką Barbarą w końcu podjęli decyzję o zwolnieniu nieudolnego w tym sezonie trenera rodem z Livorno. Potem władze Milanu poszły o krok dalej i wzorem Barcelony, kiedy ta namaściła na następcę Francka Rijkajda Pepa Guardiolę, zatrudniła na stanowisku szkoleniowca pierwszej drużyny byłego gracza zespołu z Via Filippo Turati 3. To Clarence Seedorf.

Man in black
Oczywiście to nie pierwsza sytuacja, w której to trenerem został w przeszłości zawodnik danej drużyny. Jednakże jest to pierwsza od dawien dawna sytuacja, kiedy to na stanowisku menadżera liczącej się w świecie ekipy staje człowiek o mocno czekoladowej skórze. I nie ma tutaj grama rasizmu czy czegokolwiek w tym stylu. Chodzi mi tylko o to, że trudno znaleźć właśnie podobnych pod względem koloru skóry trenerów w wielkich klubach.

Czas stworzyć własny gang
Samuraj, Żabojad, Murzyn - wbrew pozorom to nie są wcale nowi bohaterowie Niezniszczalnych (notabene już w tym roku premiera trzeciej części!), a zimowe ruchy Milanu na rynku transferowym. Co pierwsi dwaj z nowych nabytków, czyli Keisuke Honda i Adil Rami byli jeszcze załatwiani za czasów Allegriego, to trzeba przyznać, że idealnie wpisują się oni w ideologię dżender, która najprawdopodobniej zawita na San Siro. Ma to być drużyna złożona z jednej strony z grzecznych chłopców, a z drugiej z boiskowych świrów. Taka typowa gangsta, która będzie przejeżdżać się na wszystkich. W tej sytuacji żałować można tylko tego, że latem odszedł Kevin-Prince Boateng, który też wojownikiem jest świetnym.

Trzeba przyznać, że skład Milan to ma całkiem niezły, w przeciwieństwie do tego, co niektórzy uważają. Kaká, który powoli odzyskuje formę, choć pewnie takiej sprzed odejścia do Realu to już nie osiągnie, wciąż może stanowić o sile zespołu. Riccardo Montolivo to też człowiek obdarzony wielką mądrością w grze. Stephan El Shaarawy ma w tym sezonie wahania formy, ale to nadal jest jeden z największych talentów światowej piłki. Jest jeszcze jeden z krnąbrnych Brazylijczyków, czyli Robinho, który wynosił się do ojczyzny z Włoch już tyle razy, ile podrożał koszt transferów Bale'a i Neymara razem wzięte. No i nie zapominajmy jeszcze o jednym z ogniw mediolańskiej machiny...

Mediolański Mourinho?
- Seedorf przypomina mi Mourinho - tak powiedział ostatnio Mario Balotelli. Trzeba przyznać, że włoskiemu super-napastnikowi rzadko zdarza się, by kogoś chwalił. A jeszcze rzadziej, by był to ktoś ze środowiska piłkarskiego. Super Mario w tym konkretnym wypadku zachował się więc szczególnie. Nie był co prawda nigdy pupilkiem José Mourinho (potwierdza nam to tezę, że plusy z plusami nie reagują zbyt dobrze), ale cenił Portugalczyka za jego warsztat. Podobne zdanie ma też o Holendrze. Ciekawe jednak, jak będzie wyglądała ich współpraca...

Jak uratować przegrany już sezon?
Na koniec jeszcze jedno pytanie: czy sezon, który dla Milanu może być najgorszym od... sezonu 1930/31?! Wtedy to Rossoneri zajęli dwunaste miejsce w Serie A. Teraz są na pozycji jedenastej, ale znając życie w rundzie rewanżowej powinni nieco poprawić swoje wyniki. W pucharach raczej w przyszłym sezonie zagrają, ale Liga Mistrzów to zapewne nie będzie. No chyba, że drużynie z San Siro uda się wygrać te rozgrywki. Tak naprawdę najbardziej elitarna liga świata to w sumie jedyna szansa na naprawienie sezonu. Taki półfinał choćby na pewno osłodziłby kibicom z Mediolanu tą fatalną kampanię. Łatwo jednak na taki sukces nie będzie, a wszystko przez Atlético Madryt.

Tak szczerze mówiąc, to bardzo trudno jest przewidzieć, czy Clarence Seedorf odnajdzie się w nowej roli, a jego Milan zacznie grać wreszcie i pięknie, i skutecznie. Bo przecież może się okazać po sezonie, że tak naprawdę całe to zamieszanie na ławce trenerskiej nie miało żadnego znaczenia i trzeba będzie się pogodzić z wizją braku gry w europejskich pucharach. Znając jednak Holendra, jakoś trudno jest mi w to uwierzyć...

24 listopada 2013

El fin de semana: Hokej w hiszpańskim wydaniu!

Takiej kolejki w Primera División dawno nie mieliśmy! Dobra, zdarzały się wyniki 5:1 (mecz Realu Madryt z imiennikiem z San Sebastián w ostatniej kolejce), 7:0 (lanie wymierzone Levante przez Barcelonę w pierwszej kolejce tego sezonu), a w poprzednich sezonach Almería dostała nawet ósemkę od Dumy Katalonii, ale dawno nie zdarzyło już się, żebyśmy tego typu wyników było kilka w jednej kolejce. Tak się właśnie w trwającej jeszcze 14. serii gier stało.

Cisza przed burzą
Zaczęło się dość spokojnie. Od wyjazdowej wygranej Osasuny Pampeluna nad Realem Valladolid 1:0. Można powiedzieć, że mimo wszystko wynik jest małym zaskoczeniem. Pucela w tym roku gra solidnie, ale zbyt często remisuje, a za mało wygrywa. A przegranych ma tyle samo co np. siódme w Getafe. Niemniej jednak ekipa Juana Ignacio Martineza zajmuje teraz 17. miejsce, mając tyle samo punktów co nawet przedostatnie w tabeli Rayo.

Potem już się zaczęło...
...strzelanie, strzelanie i jeszcze raz strzelanie! Tylko w sobotnich (czterech) meczach padły 23 gole! Barcelona skromnie pokonała 4:0 Granadę, Real 5:0 rozbił beniaminka z Almeríi. To w tytule wstępu, gdyż tego dnia oglądaliśmy bardziej emocjonujące mecze.

Tak jeszcze komentując nieco więcej powyższe zdjęcie, to zobaczcie, jak prezentował się w tym spotkaniu młody napastnik Blaugrany.


Swoją drogą piłkarz o tym samym imieniu i nazwisku jest jeszcze (minimum) dwóch. Cała trójka reprezentuje inne kraje i gra w trzech różnych krajach.

Carlos X4
Prawdziwy horror przeżyli kibice w meczu Realu Sociedad z Celtą Vigo. W nim Baskowie najpierw prowadzili 1:0, by potem przegrywać już nawet 1:3. Ostatecznie jednak pokonali gości z Galicji 4:3 za sprawą niesamowitego meczu Carlosa Veli. Meksykanin stał się... a zresztą, zobaczcie sami:

Również ciekawie zapowiadało się spotkanie Atletico Madryt z Getafe. Bo to poniekąd derby (Getafe to przedmieścia Madrytu), bo obie drużyny są wysoko w tabeli (co dla Getafe nie zdarzało się ostatnio często). Ostatecznie jednak na Estadio Vicente Calderón zobaczyliśmy wielkie lanie, a dokładniej siedem goli dla Rojiblancos. Adrian Lopez wreszcie strzelił też gola, bo kibice wicelidera Primera División martwili się ostatnio o formę swojego napastnika. Swoją drogą to na koszulkach ekipy prowadzonej przez Diego Simeone tym razem pojawiła się logo I Igrzysk Europejskich.

Derby znowu bardziej jak na lodzie
Wydawało się, że Betis w tym roku będzie na topie. Może nie takim, jakim był po zakupie Denilsona kilkanaście lat temu (notabene polecam świetny artykuł o tym transferze i innych najdroższych w historii, który ukazał się w ostatnim numerze FourFourTwo), ale jednak jakimś. Drużyna Pepe Mela zakwalifikowała się do Ligi Europy, gra w niej całkiem solidnie. Ba! Zajmuje w grupie I pierwsze miejsce, wyprzedzając nawet Olympique Lyon (co akurat nie jest w tym sezonie osiągnięciem). Jednakże w lidze to znacznie inna drużyna.


Béticos przed niedzielnym meczem mieli zaledwie dziewięć oczek na swoim koncie i zamykali ligową tabelę. Wszystko miało się zmienić w Derbach Sewilli. I to jeszcze na Estadio Sanchez Pizjuan, czyli stadionie największego konkurenta - Sevilli. No bo w sumie, jak nie w najważniejszym meczu sezonu, to kiedy? Poza tym kibice Verdiblancos pamiętali o porażce 5:1 na tym samym obiekcie w zeszłym sezonie.

Ostatecznie jednak Betis nie dał rady. Poległ aż 0:4, nie dając żadnych szans swoją grą na to, abym mógł teraz napisać, że chociaż walczył. Wydaje się, że kwestią czasu jest rozstanie się z doświadczonym szkoleniowcem, mimo że to Pepe Mel tak naprawdę jest twórcą sukcesu, czyli gry w europejskich pucharach.

Ta ostatnia niedziela
Nie tylko trener Betisu może stracić w najbliższym czasie pracę. W innych niedzielnych spotkaniach też się bowiem dużo strzelało. Rayo poległo z Espanyolem u siebie aż 1:4 również sytuacja Paco Jémeza nie jest zbyt ciekawa. Błyskawice są pozycje przed ekipą z Sewilli. Tylko że w ich przypadku zwolnienie trenera może okazać się jeszcze bardziej zgubne, szczególnie przy obecnej sytuacji finansowej klubu z Campo de Valleacas.

Również wkrótce odejść ze swojego obecnego stanowiska powinien Miroslav Đukić. Prowadzona przez niego Valencia staje się powoli ligowym średniakiem, w ostatniej kolejce przegrała 2:1 z beniaminkiem z Elche. Kibice chcą dymisji Serba, a ten podobno... mógłby ponownie powędrować do Valladolid!

W pierwszym rozegranym w niedzielę spotkaniu Villarreal też nie próżnował. Pokonał dobrze dysponowane w tym sezonie Levante aż 3:0 i to na terenie rywala. Warto jednak zauważyć, że Żaby od 10' minuty musiały radzić sobie w dziesiątkę po tym, jak z boiska wyleciał Keylor Navas.

W poniedziałek też się rozstrzelają?
Wszystko wskazuje na to, że również na zakończenie kolejki będziemy mieli dużo goli. Malaga zagra bowiem z Bilbao. Chociaż w sumie w ostatnich czterech meczach tych drużyn mieliśmy zaledwie pięć goli. Statystyki są jednak zwykle złudne, przynajmniej miejmy nadzieję, że w poniedziałek zobaczymy świetne spotkanie!

12 lipca 2013

Atlético Madryt - przyszły mistrz Hiszpanii?

Długo zastanawiałem się, co stanie się z trzecią drużyną Primera División w przyszłym sezonie. Kiedy 31 maja oficjalnie ogłoszono transfer Radamela Falcao do AS Monaco, to nad klubem z Vicente Calderón pojawiły się czarne chmury. Kolumbijczyk bowiem dawał tą przysłowiową różnicę, a także skuteczność w ataku. Działacze Los Rojiblancos długo nie czekali. Już 3 czerwca klub z Madrytu opublikował informację, że jego nowym zawodnikiem będzie Léo Baptistão. To co działo się potem jest już nieco dłuższą historią.

Ucieczka od bankruta
Zacznijmy jednak od Brazylijczyka. Ten do drużyny Diego Simeone dołączył z Rayo Vallecano, czyli poniekąd lokalnego rywala. Dla 20-latka to z pewnością krok w przód. Co prawda Vallecanos mieli grać w Lidze Europy, ale ostatecznie z powodów nieotrzymania licencji ze względów finansowych, tak się nie stanie. Dlatego też ósma drużyna poprzedniego sezonu latem musi sprzedawać. Za Leo zainkasowała około 6,5 miliona euro. Wracając do samego gracza, to strzelił on w poprzednim sezonie 7 goli, rozgrywając 28 meczów. Nie jest to jakiś oszałamiający wynik, ale młody napastnik z pewnością będzie mógł powalczyć o coś więcej niż tylko grzanie ławy.

Mistrz Świata za grosze
O tym transferze rozpisywali się już chyba wszyscy znawcy hiszpańskiej piłki. Informację o transferze Davida Villi podano 8 lipca. Nie byłoby pewnie w tym nic dziwnego (Hiszpan chciał odejść z Dumy Katalonii), gdyby nie to że najlepszy strzelec w historii Reprezentacji La Roja został sprzedany za zaledwie 5.1 miliona euro, przy czym cześć z tej kwoty (dokładniej 2 miliony) zostanie zapłacona jeżeli zawodnik zostanie na sezon 2014/15 w klubie, a dodatkowy milion jeżeli na Vicente Calderón rozegra 3 sezony. Jest to niemały szok, choćby ze względu na to, że Blaugrana latem 2010 roku na Hiszpana wydała 40 milionów! Villa jako nowy piłkarz Atlético ma zostać zaprezentowany 15 lipca. I według mnie jest on idealnym następcą El Tigre. Bo chociaż ostatni sezon miał stracony (mimo że we wszystkich rozgrywkach strzelił 16 goli), to El Guaje jest bardzo silnym wzmocnieniem i jeżeli zaprezentuje swoją formę z 2011 roku, to naprawdę może jeszcze sporo namieszać.

A mi się w Hiszpanii podoba
Martín Demichelis ostatnie dwa sezony spędził w Máladze, z którą dotarł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Były gracz Bayernu Monachium to kolejny świetny transfer Diego Simeone. Argentyńczyk, który dotąd w drużynie narodowej rozegrał 32 spotkania do Madrytu przychodzi za darmo! Obrońca nie powinien mieć dużych problemów z wywalczeniem miejsca w podstawowym składzie. I tylko szkoda, że 32-latka w powołaniach nie obejmuje Alejandro Sabella

Mocarski skład
Diego Simeone ma na chwilę obecną ekipę zrównoważoną. Z jednej strony młodą, z drugiej jednak też doświadczoną. W Madrycie wszystko dzieje się na dużym luzie i spokoju. Po przegranej batalii w Lidze Mistrzów w sezonie 2008/2009 nie podjęto tak błędnych decyzji, jakie potem miały miejsce choćby w Villarealu (w podobnej sytuacji), czego mieliśmy efekty w Lidze Europy. Obecnie argentyński szkoleniowiec może pochwalić się naprawdę niezłą kadrą.

W bramce absolutnym numerem 1 jest Thibaut Courtois. Belg, któremu póki co nie spieszno do Chelsea był w zeszłym sezonie jednym z kluczowych graczy w całej ekipie. Zmiennikiem 21-latka jest Sergio Asenjo, ale to się może wkrótce zmienić, ponieważ Hiszpanem zainteresowana jest podobno Fiorentina. Bez wątpienia Simeone o graczy między własnymi słupkami nie musi się na razie martwić.

W obronie, na lewej stronie na pewno grać będzie Filipe Luís Kasmirski. Szkoda, że Brazylijczyk, którego dziadek był Polakiem nie zdecydował się na grę dla naszej reprezentacji, choć z drugiej strony dość już mam namiestników. Być może po odzyskaniu formy o wygryzienie Brazylijczyka ze skłądu postara się Emiliano Insúa, który póki co zawodzi. W środku defensywy stoczy się zdrowy pojedynek, z którego zwycięsko powinien wyjść wspomniany już Martín Demichelis oraz mimo wszystko Diego Godín. O skład powalczą też João Miranda czy powracający z wypożyczenia Jorge Pulido. Z prawej strony niezagrożony wydaje się być Juanfran.

pomocy zapewne nadal grać będą Koke, Gabi, Tiago i Arda Turan. Ten ostatni obok Courtois i Falcao był najlepszym piłkarzem Los Rojiblnacos w zeszłym sezonie. O miejsce w składzie powalczą Mario Suárez i Raúl García. Wydaje się, że dobrym ruchem transferowym byłoby powrotne sprowadzenie na Vicente Calderón Diego. Brazylijczyk w Madrycie czuł się i grał naprawdę dobrze, a Wolfsburgu ma już chyba naprawdę dosyć.

W ataku pewniakami wydają się być Diego Costa i David Villa, jednak wspomniany już Léo Baptistão raczej łatwo nie da za wygraną i może być takim czarnym koniem w układance Diego Simeone (takim samym koniem, jakim w zeszłym roku był właśnie Costa). Adrián López też pewnie będzie chciał dodać swoje trzy grosze.

Mądre finanse
Klub ze stolicy Hiszpanii od czasów powrotu do Primera Divsión w początkach XXI wieku bardzo mądrze operuje swoimi finansami, szczególnie w przypadku transferów, co dobitnie ukazują nam ostatnie okienka transferowe. 

Wszystko zaczęło się od sprzedania w 2007 roku Fernando Torresa za 29 milionów euro do Liverpoolu. Kiedy jednak Atlético sprzedaje kluczowego piłkarza, to od razu chce pozyskać równie dobrego zawodnika, tyle że za podobne, a najczęściej mniejsze pieniądze. I tak się stało te 6 lat temu, kiedy to za El Niño do stolicy Hiszpanii przybył za 21 milionów euro Diego Forlán. To daje plus 9 milionów do przodu (kwoty zostały oczywiście przeliczone ówczesnym kursem). 

Jeszcze wcześniej na Vicente Calderón zawitał Sergio Agüero (za 23 miliony euro). Argentyńczyk Madryt opuścił w tym samym momencie, co Forlán, tyle że ten pierwszy do Manchesteru City odszedł za 45 milionów euro, natomiast Urugwajczyk za 5 milionów powędrował do Interu Mediolan. To mimo wszystko daje w przypadku obu tych zawodników zysk w postaci 6 milionów euro. 

Ostatnimi czasy David de Gea do Manchesteru United powędrował za około 21 milionów euro i w tym przypadku zysk jest dla klubu z Hiszpanii gigantyczny, gdyż 22-letni bramkarz to wychowanek Atlético.

Dochodzi jeszcze Falcao, kupiony z Porto za 40 milionów, a sprzedany do Monaco za 60 milionów. To daje kolejny zysk.

Podsumowanie
Atlético Madryt to klub bardzo mądrze rządzony w ostatnich latach przez Enrique Cerezo, który notabene z klubem z Vicente Calderón rządzi od 2002 (powrót do Primera División). Nie dość, że potrafi on kupować zawodników za dość wysokie sumy, to potrafi ich potem sprzedać za jeszcze więcej, jednocześnie od czasu do czasu kupując za nieco mniej piłkarzy równie dobrych. Potrafi nieźle gospodarować pieniędzmi, co przekłada się na formę jego drużyny w ostatnich latach. A ta od 2005 roku nie była niżej niż w pierwszej dziesiątce w ligowej tabeli. Jeżeli tylko wzrastająca ciągle forma ekipy Diego Simeone nie pogorszy się, to zdobywca Pucharu Króla i Superpucharu Europy w zeszłym sezonie, w tym może postarać się o coś więcej - o Mistrzostwo Hiszpanii i chociażby powtórzenie wyniku Málagi w Lidze Mistrzów.

4 maja 2013

To nie jest koniec hiszpańskiej piłki!

Ten post może wydawać się Wam nieco nieobiektywny, ale jestem fanem hiszpańskiej tiki-taki i całego futbolu z kraju z Półwyspu Iberyjskiego. Śmieszą mnie niektóre komentarze pojawiające się na różnych forach, że Primera División to liga upadająca i bankrutująca. Może pod względem finansowym rzeczywiście nie dzieje się w całej Hiszpanii najlepiej, ale sportowa strona tego pięknego kraju jest rewelacyjna. Śmieszą mnie też komentarze, że to koniec epoki wielkich Barcy i Realu. No bo jak końcem wielkich drużyn mamy nazwać przegrane półfinały europejskiej Ligi Mistrzów z rewelacjami rozgrywek (Bayern i Borussia). Jest to śmiech na sali. Końcem to mógł być brak awansu Liverpoolu do tych elitarnych rozgrywek. Wtedy był koniec wielkiej ery The Reds i Rafy Beniteza. Końcem mogło być bankructwo ŁKS-u Łódź (choć ta drużyna już wcześniej upadła), ale na Boga - półfinał Ligi Mistrzów!? No bez przesady.

Chciałbym przedstawić tutaj moją wymarzoną jedenastkę (a nawet nieco więcej niż tylko podstawowi zawodnicy) na przyszły sezon FC Barcelony i Realu Madryt. Obie te drużyny na pewno chciały w tym sezonie być najlepsze w Europie, Barca chciała pokazać, że wpadki z PSG i Milanem były właśnie tylko wpadkami, a Królewscy chcieli zdobyć tą upragnioną Décimę. Nie udało się. Trudno. Ale już teraz działacze zarówno z Katalonii, jak i ze stolicy, powinni zastanowić się, jak ich drużyny powinny wyglądać w przyszłym sezonie. Zaczniemy od tych pierwszych.

Oczywiście jest to jedynie moja wymarzona jedenastka z rezerwowymi i jest to raczej wszystko niemożliwe. No może nie w stu procentach. Może zacznę więc od trenera. Już teraz wiemy, że w przyszłym sezonie na pewno trenować na Camp Nou będzie Tito Vilanova. Niemniej jednak Philippe Montanier z Realem Sociedad wykonał w tym sezonie (nie tylko zresztą w tym) świetną robotę. Kontrakt z nim nie jest jeszcze przedłużony, a wygasza po tym sezonie. 

Thibaut Courtois jest osobą, którą widziałbym w bramce Dumy Katalonii. Młody Belg wypożyczony jest z Chelsea, która z pewnością widziałaby go w swoich szeregach. Ale jako rezerwowego? No bo Petr Cech póki co się nigdzie nie wybiera, a Courtois na ławce? Nonsens. Istnieje jeszcze inna możliwość - Atlético Madryt wypożyczy go na kolejny sezon. Dlatego też sprowadziłbym do Barcelony Williego Caballero z Malagi, dla którego ten sezon jest zdecydowanie życiowy. Nie kosztowałby tak dużo jak Courtois, chociażby dlatego, że podobnie jak Valdes ma 31 lat, a także z powodu problemów finansowych drużyny z nad oceanu. Obaj golkiperzy są do kupienia za około 20 milionów euro. José Pinto kontrakt ma do końca przyszłego sezonu, ale potem karierę raczej zakończy. Z kolei Victor Valdes chce po przyszłym sezonie odejść i zmienić klimat.

W obronie umieściłbym dwóch nowych graczy. Zacznę od tych, którzy zostaliby w składzie. Jordi Alba moim zdaniem świetnie wkomponował się do drużyny. Zmiennikiem Alby byłby Adriano. Éric Abidal to ktoś więcej niż piłkarz (podobnie jak Puyol), więc w klubie zostać powinien, choćby w sztabie szkoleniowym. Gerrard Pique w tym sezonie był najlepszym środkowym obrońcą. Widziałbym w nim nowego kapitana zespołu. Nowymi środkowymi defensorami zostaliby: David Luiz oraz Iñigo Martínez. Pierwszy w Chelsea prezentuje się rewelacyjnie, podobnie jak ten drugi w Sociedad. Obaj są młodzi, Brazylijczyk dysponuje kapitalnym strzałem, z kolei Hiszpan nie byłby taki drogi. Dla takiego klubu, jak Barcelona, nie jest problemem wydanie na obydwu około 40 milionów euro. Wiem, że posadzenie na ławce legendy Barcy - Carlosa Puyola byłby czymś nieprawdopodobnym, ale jego kolega ze środka (Pique), śmiałoby go zastąpił. Poza tym, Blaugrana powinna mieć kilku klasowych środkowych obrońców. Marc Bartra powinien zostać wypożyczony, gdyż jest graczem perspektywicznym, ale na podstawowego obrońcę jeszcze się nie nadaje. Na koniec jeszcze prawa obrona. Tutaj widziałbym Carlosa Martíneza, czyli kolejny pewny punkt ekpipy z San Sebastian. Nie kosztowałby dużo (około 5 milionów euro) i byłby świetnym rywalem dla Daniego Alvesa. Martína Montoyi nie bałbym się wypożyczyć. 

Na pozycji defensywnego pomocnika nie zmieniałbym nic. Sergio Busquets to obecnie według mnie najlepszy zawodnik na tej pozycji na świecie. Natomiast Alex Song ten sezon miał średni, ale ma potencjał i jeżeli latem nie powróci do Arsenalu, to byłby niezłym zmiennikiem Hiszpana. A może nawet osiągnąłby na południu Hiszpanii coś więcej? Jest jeszcze Javier Mascherano, który na środku obrony mógłby miejsca nie zagrzać. Więc czemu by nie powrócić na defensywnego pomocnika? Albo nie powrócić do Liverpoolu?

W pomocy widziałbym Andresa Iniestę oraz Isco. Ten pierwszy jest klasą samą w sobie, ten drugi to prawdziwy brylancik Malagi. Jest zdeklarowanym fanem ekipy z Camp Nou, a jego idolem jest Leo Messi. Kosztowałby nieco ponad 20 milionów euro. Istnieje tylko jeden problem - nazywa się Real i jest z Madrytu. Jeżeli nawet nie udałoby się pozyskać młodego Hiszpana, to jego starszy rodak - Xavi z pewnością prezentowałby podobną formę, jak zawsze. Czyli wysoką. Innym rozwiązaniem jest Thiago, który ma bardzo duży potencjał.  Nie będę się rozpisywał o takich pomocnikach, jak: Jonathan dos Santos czy Sergi Roberto, którzy częściej występują w drużynie rezerw niż siadają na ławce w pierwszej drużynie. Jest jeszcze Cesc Fàbregas, który może być zarówno napastnikiem, jak i pomocnikiem i jest zawodnikiem, który idealnie wpisuje się w system Barcy.

W ataku obok Pedro i Messiego, widziałbym Radamela Falcao. I to jest akurat jedynie marzenie. Kolumbijczyk nie przejdzie do Barcy z kilku powodów. Pierwszy jest Portugalczykiem i chętnie widziałby go w Chelsea, do której ma przejść i on i sam piłkarz w przyszłym sezonie. Drugi to dość wysoka cena - około 60-70 milionów euro! Dlatego być może to Tello będzie idealnym rozwiązaniem. No bo Alexis w tym sezonie sobie nie poradził i są szanse, że tego lata Katalonię opuści. Podobnie jak David Villa, którego bardzo szanuję, ale myślę, że i jego dni w Blaugranie są policzone. Mam jeszcze jedną żartobliwą propozycję - transfer Mario Balotelliego. W końcu tylko on umie pokonać ostatnimi czasy Niemców, ale to transfer z gatunku impossibile i głupie, bo po co Barcie taki kontrowersyjny piłkarz, jak utalentowany i szalony Włoch. Poza tym raczej nie pasuje on do stylu drużyny jeszcze Tito Vilanovy, a i w Milanie czuje się całkiem nieźle.

A wy - kogo kupilibyście do Dumy Katalonii? I czy uważacie, że Tito powinien pozostać szkoleniowcem drużyny z Camp Nou? Piszcie! I oczekujcie części drugiej ze składem-marzenie Realu Madryt!

1 grudnia 2012

Eurosobota i polski weekend.



Oglądając zagraniczne ligi, choćby taką Bundesligę, łatwo możemy sobie wytłumaczyć, dlaczego to nasi zachodni sąsiedzi są trzecią drużyną świata, a nie my.

Bayern Monachium kontra Borussia Dortmund - Eurosport 2. Tak wyglądał mój pierwszy cel na dzisiejszy wieczór. Mecz w pierwszej połowie przypominał niestety trochę 1 Ligę... polską. No dobra, nie obrażajmy aż tak bardzo hitu Bundesligi. Ale pisząc szczerze, druga połowa była świetna. Choć przez cały mecz aktualny zajmujący pierwsze miejsce w tabeli Bayern miał przewagę i choć Bayern strzelił nawet pierwszy bramkę przez Toniego Krossa w 67' minucie, to później wystąpił tzw. syndrom Borussi , na który od kilku sezonów cierpi Bayern. Wystąpił za sprawą Mario Goetze, który wyrównał w 74' minucie po błędzie wynikającym z braku krycia przez... Krossa.

I tak sobie chciałem ten hit porównać do "hitu" naszej ligi, czyli meczu Lecha ze Śląskiem. Mecz stał na bardzo niskim poziomie, Śląsk wygrał 3:0, a Lech po raz kolejny pokazał, że u siebie grać nie umie, i że szczęśliwie jest w czołówce. I może, że bardzo przydałby się powrót Rudniewa do stolicy Wielkopolski.

Dzisiaj superhit Primera Division - mecz Atletico Madryt z Realem. To będzie jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie. Jeśli Real przegra, to raczej ostatecznie straci szansę na mistrzostwo, a może nawet na wicemistrzostwo?

Teraz w zupełnie innym temacie. Polacy dzisiaj po raz kolejny zawiedli, no może poza Dawidem Kubackim w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Stoch na dodatek nie zakwalifikował się do zawodów. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej... Oby!