aosporcieaosporcieaosporcie
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Pokaż wszystkie posty

26 lutego 2019

"Maska stała się moją wizytówką. Chociaż i tak sądzę, że mogłem na tym jeszcze bardziej skorzystać!"


Mateusz Sochowicz rok temu był tuż po swoim debiucie na Igrzyskach Olimpijskich. Debiucie, o którym usłyszała nie tylko cała Polska, ale i świat: nie ze względu jednak na wyniki, ale brak maski podczas jednego ze ślizgów. Życie toczy się jednak dalej, a za Mateuszem kolejny sezon, w tym też całkiem udane Mistrzostwa Świata. O nich, ogólnej sytuacji saneczkarstwa w kraju oraz o tym, kiedy wreszcie Mistrzostwa Polski zostaną zorganizowane w... Polsce opowiedział nasz olimpijczyk w premierowym wydaniu #SpozaFyrtla, w którym przyglądamy się sportowym historiom postaci spoza Wielkopolski i okolicy.

26 lutego 2018

Jeden krótszy od drugiego. Gospodarze Igrzysk na skoczni gościnni jak zwykle

Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu dobiegły końca. Gospodarze mogą z pewnością zaliczyć je do udanych, zarówno pod względem organizacyjnym jak i sportowym. Co dalej? Mówi się, że zawody tej rangi często mogą dać impuls do dalszego rozwoju sportu w danym kraju. Takowy zdecydowanie przydałby się koreańskim skokom narciarskim. 

20 lutego 2018

Mateusz Sochowicz: Zapomnijmy już o tej nieszczęsnej masce…

Od soboty dość głośno jest o Mateuszu Sochowiczu, który w Pjongcznagu zadebiutował na Igrzyskach Olimpijskich, zajmując 27. miejsce w rywalizacji indywidualnej. To jednak nie wynik 22-letniego reprezentanta Polski stał się tematem niemal narodowej debaty. Hitem Internetu stał się bowiem trzeci ślizg, w którym karpaczanin pojechał… bez ochronnej maski.

19 lutego 2018

Karolina Sztokfisz: Mam nadzieję, że kiedyś snowboard nie będzie schodził z ust Polaków

W 2009 roku w koreańskim Gangwonie  Karolina Sztokfisz odniosła jeden ze swoich największych sukcesów, zajmując 15. miejsce w gigancie równoległym na Mistrzostwach Świata. Teraz polska snowboardzista w tym samym kraju zakończy swoją karierę podczas Igrzysk w Pjongczangu. Dlaczego do Soczi musiała przygotowywać się za własne pieniądze? Jak wygląda codzienny trening snowboardzisty?  Jaka jest przyszłość tego sportu w Polsce? Tego wszystkiego dowiecie się z lektury tego wywiadu!

15 lutego 2018

Najcenniejszy reklamowy skarb Polski? Skoczek narciarski!

Istnieje kilka sposobów na zareklamowanie swojego produktu. Jednym z nich jest angaż popularnej osobistości. Aktora, piosenkarza, prezentera telewizyjnego czy też sportowca. Polska w tym przypadku jest rynkiem szczególnym - chyba bowiem w żadnym innym państwie od początku XXI wieku nie pojawiło się aż tak wiele reklam ze skoczkami narciarskimi. Czy okazały się one sukcesem? No właśnie...

11 lutego 2018

Weronika Biela: Snowboard to jeden z najbardziej widowiskowych sportów na Igrzyskach

Weronika Biela na ubiegłorocznej Uniwersjadzie zdeklasowała konkurentki. Na Igrzyskach Olimpijskich zadebiutuje 22 lutego i nie ukrywa, że takiemu występowi zawsze towarzyszy lekka trema, która jednak napędza do działania. Jaka jest kondycja polskiego snowboardu? Dlaczego ten niezwykle widowiskowy sport w naszym kraju jest traktowany głównie jako ciekawostka? Jak udaje jej się łączyć karierę sportową i naukową? Tego wszystkiego dowiecie się po lekturze tego wywiadu!

7 lutego 2018

Mateusz Sochowicz: Saneczkarstwo to taka zimowa Formuła 1

Mateusz Sochowicz na początku grudnia w niemieckim Altenbergu zajął szóste miejsce w sztafecie w Pucharze Świata. Teraz jest już w Pjongczangu, gdzie w najbliższy weekend zadebiutuje na Igrzyskach Olimpijskich. Niespełna 22-letni saneczkarz nie ukrywa, że jest to dla niego spełnienie marzeń. Co sprawiło, że zainteresował go właśnie ten sport? Dlaczego nie pamięta swojego pierwsze ślizgu w karierze? Z jakiego powodu Łotwa zdobywa regularnie medale na Igrzyskach w tej dyscyplinie, a Polacy wciąż czekają? Tego wszystkiego dowiecie się po lekturze tego wywiadu! 

6 stycznia 2018

Nazywam się Stoch, Kamil Stoch

20170106 VST Bischofshofen 5211.jpg
Brakuje słów, kiedy trzeba opisać coś, co wydarzyło się dopiero dwukrotnie w historii skoków narciarskich. Osiem genialnych prób, po których tylko raz Kamil Stoch nie był najlepszy. Na koniec wreszcie historyczny moment i gratulacje od samego Svena Hannawalda, który na początku XXI wieku był synonimem odwiecznego rywala dla wszystkich, którzy dali się porwać niesamowitemu zjawisku, jakim wówczas była Małyszomania. 

7 grudnia 2015

Nikt nie chce Igrzysk


Po wielkim boomie na Igrzyska i inne imprezy, wydaje się, że następuje powolny regres. Kolejni nie tylko zresztą potencjalni kandydaci wycofują się z wyścigu o Igrzyska Olimpijskie. Najnowsze doniesienia wskazują na rezygnację Hamburga. Co więc dzieje się takiego, że potęgi nie chcą gościć tak ważnej imprezy?

17 lutego 2014

Okiem Kibiców: "Czwarta lokata jest sprawiedliwa!"

Rozpoczynamy nowe cykle. Tym razem to Okiem Kibiców, czyli wywiady z normalnymi ludźmi. Na razie tylko tak na próbę, ale co tam! Paweł Kasjan Majchrzak, na co dzień po prostu zwykły kibic sportu, a zarazem człowiek, który lubi sobie coś u buka obstawić, został właśnie nowym ekspertem a o sporcie. Nie jest on związany z jakąkolwiek redakcją, więc będę korzystać z niego jak najwięcej!

Na razie to nie będzie jeszcze jego cykl, ale coś w stylu wywiadów ze zwykłymi kibicami. Po co wielcy eksperci, skoro Ci najdrożsi kryją się wśród zwykłych kibiców. Na razie to będą więc wywiady (m.in. właśnie z Majchrzakiem). Niemniej jednak może, jak napiszę coś sensownego... Oczywiście żartuję, bo Paweł to naprawdę chłopak, który tworzyć potrafi. No ok, dosyć tego przedstawiania (chociaż pewnie jeszcze coś tam napomnę), czas na właściwą treść.

Naszym ekspertem będzie też dobrze znany niektórym fanom Konrad Marzec, który komentuje ze mną mecze w TakSięGra TV. Razem jesteśmy też w redakcji sportnaekranie.pl. Nasz drogi torunianin to również człowiek o szerokich zainteresowaniach: czy łyżwiarstwo, czy kontakty międzynarodowe - to nie ma znaczenia!

Dzisiaj oczywiście wszyscy emocjonowali się drużynowym konkursem skoków narciarskich. Tak naprawdę do pomysł stworzenia wywiadu z Pawłem narodził się mniej więcej właśnie podczas rozmowy o tych zawodach w autobusie. Potem dyskutowałem jeszcze z dobre kilkadziesiąt minut z kolegami (i koleżankami!) o m.in.: moim prywatnym bohaterze, czyli Noriakim (zresztą, chyba to już wiecie!).


Na pierwszy ogień idziesz ty, Pawle: jak oceniasz występ Polaków podczas dzisiejszego konkursu? Medalu nie zdobyli, ale źle nie było. To w końcu najlepszy wynik naszej drużyny w historii IO!
- Pewnie większość Polaków dopingujących naszą reprezentacje skoczków narciarskich przed tv miało nadzieje na happyend i lokatę na podium. Nasz zespół robił, co mógł. Trzeba przyznać, że dzisiaj spięli się na wyżyny swoich umiejętności! 

Chcesz kogoś pochwalić?
- Na pewno. Podobały mi się postawa naszego jeszcze mało doświadczonego Janka Ziobro, do którego nie możemy mieć pretensji, bo skoki na odległość 130,5 m i 133 m napawają optymizmem przed dalszą częścią sezonu. 

A zganić?
- Możemy mieć tylko pretensje do Piotra Żyły, który w pierwszym skoku uzyskał 121m… (tutaj nastąpił dość niezbyt ładny, a zarazem cenzuralny przerywnik). Kamil Stoch i Maciej Kot spisali się dziś dobrze, ale nie super. Spójrzmy prawdzie w oczy: ta czwarta lokata pokazuję naszą rzeczywistą formę na chwilę obecną. Japończycy skakali dziś jak za najlepszych czasów.  

Może tak nieco bardziej osobiście. Który ze skoczków jest Twoim ulubionym?
- Kamil, oj Kamil! Wiem, że to zabrzmi to nieco głupio, ale kibicowałem mu nawet w momencie, jak jeszcze skakał Adam Małysz. Ten chłopak z Zęba zawsze był moim faworytem! A, no i jeszcze Kasai! Dla niego to wielki szacun! Życzę mu przede wszystkim zdrowia i następnych Igrzysk!

Czego możemy jeszcze życzyć sobie w dalszej rywalizacji skoczków?
- Przede wszystkim kryształowej kuli! Kibicujmy dalej naszym wspaniałym skoczkom oczywiście Kamilowi Stochowi, który będzie walczył o kryształową kule !

No cóż. Na razie wygląda to skromnie, ale Pablo się jeszcze rozgrzeje! Szczególnie w dyskusjach piłkarskich. Ja jeszcze nie mogę się oczywiście oprzeć, aby nie dodać czegoś związanego z Japończykami (ale o tym za chwilę). Trzeba przyznać, że nie da się ich nie lubić i nawet fakt, że to oni zabrali nam ten medal, nie sprawił, byśmy mniej ich lubili. Bo na podium nie wskoczyliśmy tylko i wyłącznie na własne życzenie!

Teraz przejdźmy do Konrada: Jak ty oceniasz dzisiejsze zawody?
- Uważam że nasi chłopcy zaprezentowali się przyzwoicie, za wyjątkiem koszmarnego pierwszego skoku Piota Żyły. 121m to był wynik gorszy od Koreańczyka.. z takimi skokami nie ma co marzyć o medalach. Niemcy bardzo równo i z rewelacyjnym Marinusem Krausem. Zawód ze strony Słoweńców, jedynie Peter Prevc skoczył na swoim dobrym poziomie.


Co zaskoczyło Ciebie bardziej: medal dla Austriaków czy tylko srebro Austriaków?
- Medal Austriaków. Ich mentalność zwycięzców wyraźnie uciekła po konkursach indywidualnych. Obawiałem się o formę obu Thomasów, Morgensterna i Dietharta. Pierwszy po fatalnych upadkach, drugi po zupełnie nieudanych zawodach na dużej skoczni, jednak muszę przyznać że pokazali klasę. Wyżej przed konkursem stawiałem chociażby Japonię, no ale im zabraklo jednego skoku Takeuchiego.


Mówiłeś już trochę o Niemcach, ale muszę nieco pociągnąć temat: ich złoto to niespodzianka?
- Na pewno tak. Sporo mówiło się o ich problemach, słabej formie Richarda Freitaga oraz niepewnym Andreasie Wanku, ale pierwszy problem został rozwiązany poprzez wprowadzenie świetnego Krausa, zaś Wank skoczył bardzo dobrze. Po skoku Severina Freunda mieliśmy emocje prawie jak w Salt Lake City, gdzie po skoku Martina Schmitta, Niemcy długo oczekiwali na wynik i wygrali różnicą 0,1 punkta. Teraz też było nerwowo, ale skończyło się happy endem (oj - nadużywacie tego określenia! - przyp. Piotrka). Bez wielkich gwiazd, za to solidnością nadrobili nasi zachodni sąsiedzi. Jestem pełen uznania dla pracy trenera Schustera.

Na koniec jeszcze: czego ty byś życzył naszym skoczkom i kibicom?
- Aby byli pełni wiary w to, że prawdziwi kibice dziękują im za kapitalny występ w drużynie i nie przejmowali się negatywnymi komentarzami. Kamilowi życzę odpoczynku, bo zasłużył na to jak mało kto. Piotrkowi (przez moment myślałem, że mi - przyp. chyba wiadomo czyj) życzę wytrwałości i żeby nie przestawał w siebie wierzyć, ale przy tym aby troszkę ograniczył bycie celebrytom i skupienia się na treningach. Maćkowi Kotowi, aby zawsze był tak ambitny a sukcesy przyjdą samę. Jankowi? Luzu w dupie!

Tak oto ze swojego trzeciego olimpijskiego medalu w karierze cieszył się Noriaki Kasai. Kto tego przemiłego skoczka nie lubi (jak tacy są, to dawajcie na solówę!), to muszę ich (z dużą radością zmartwić). Już o tym wspominałem, ale co tam. Tak oto 41-letni zawodnik mówił przed Igrzyskami: - Postaram się o to, aby wystąpić na ósmych igrzyskach. W Soczi nie muszę wygrać, ale obiecuję walkę o medal - powiedział 41-letni Kasai.

No cóż - dzisiaj bez medalu, ale i tak są to nasze najlepsze Zimowe Igrzyska Olimpijskie w historii! Nawiasem mówiąc, już teraz zapraszam wszystkich na wreszcie otwarty fanpage na FB!

15 lutego 2014

Ta sobota przejdzie do historii (nie tylko) polskiego sportu

Nie będę pisał tego, co już doskonale wiecie. A wiecie co? Jednak będę! Polacy zdobyli dzisiaj dwa złote medale na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi! Dokonali tego: najpierw Zbigniew Bródka w wyścigu na 1500 m w panczenach, a potem Kamil Stoch w konkursie na normalnej skoczni!

To już chyba doskonale wiemy wszyscy. Warto jednak powiedzieć, że cały ten dzień był absolutnie niesamowity. Przejdzie nie tylko do historii polskiego sportu, ale i światowego, ale o tym za chwile!

Dobry team nie jest zły
Sam dzień rozpoczął się dla polskich kibiców już nieco wcześniej. Nasza kobieca drużyna w biegach narciarskich zaprezentowała się w sztafecie 4x5 km (dwie zmiany klasykiem, dwie łyżwą) naprawdę dobrze, zajmując 7. miejsce. Celem była lokata wyżej, ale powiedzmy sobie, że przy tych wszystkich perturbacjach, które działy się ostatnio wokół chociażby Justyny Kowalczyk, to i tak jest wielki sukces!

Największą sensacją wspomnianego biegu nie był jednak wcale wyczyn Polek, ale brak medalu dla Norweżek! Murowane faworytki do zdobycia wszystkiego zajęły dopiero 5. pozycję, co chyba wszyscy uznali za porażkę, norweskie media za porażkę narodową, a bukmacherzy łapali się za głowę.

Najbardziej wściekła była rzecz jasna Marit Bjoergen, która po zawodach przyznała, że narty jej nie jechały. Od razu zaczęły się domysły i spekulacje, a po tyłku najbardziej oberwał szef norweskich serwismenów - Knut Nystad.

Co ciekawe, wicemistrzyniami olimpijskimi zostały Niemki, które przed samym startem stawiane były jako kandydatki... do walki z Polkami o wspomniane szóste miejsce (albo raczej na odwrót). Złoto zdobyłaCharlotte Kalla Szwedki.

Tak kończąc temat biegów narciarskich, to trzeba przyznać, że Norweżki wyszły na frajerki. Podczas letnich zgrupowań zaproponowały one bowiem współtowarzyszenie... Kalli.

Była Wenta, jest Bródka!
Trzeba też oddać to, że Polacy specjalizują się w tworzeniu nowych jednostek czasu. Kiedyś była Wenta (a co tam - przypomnijmy to sobie), a dzisiaj utworzona została Bródka, czyli... 0,003 sekundy. O tyle strażak z Głowna wyprzedził faworyzowanego Koena Verweija, który nie ukrywał po końcowych wynikach swojej opinii na ten temat. Ten screen jest przecież genialny:

A ten jeszcze lepszy:

No normalnie radość Holendra osiągnęła niesamowity pułap. Już Denny Morrison cieszy się bardziej z brązowego medalu. Jeżeli oczywiście minę łyżwiarza Oranje można nazwać uśmiechem.

Cieszę się też strasznie z powodu złota dla Zbyszka z zupełnie innego powodu. Może bowiem teraz polskie władze zrozumieją, że KRYTY tor do łyżwiarstwa szybkiego to nie jest jakieś widzimisię lub rarytas, a STANDARD. I może nie będą już potrzebne takie filmy (notabene naprawdę piękne):


Kamil już nie musi pożyczać od Justyny
No cóż. Co mogę tutaj dodać do wyczynu Kamila Stocha, który jako pierwszy Polak w historii zdobył dwa złote medale na ZIO i jako pierwszy skoczek w historii zdobył dwa złota w indywidualnych konkursach na ZIO? Nie dużo można tu dodać, bo właściwie opisać się tego nie da. To po prostu coś niesamowitego (to słowo powtarza się przez cały artykuł).


Najpierw nadmienię, że żałuję Piotrka Żyły. Naszemu wesołkowi od początku imprezy w Soczi nie wiedzie się najlepiej, a dzisiaj nie zdołał się zakwalifikować nawet do drugiej rundy. Na szczęście nasz skoczek nie załamuje się, co świetnie potwierdza jego motto:

Wracając do Kamila, to nasz mistrz z Zębu nie będzie już musiał pożyczać na Przegląd Sportowy. Ten zacny suchar, a właściwie świetny kawał znają już chyba wszyscy... Dziennikarze, moi rodzice, prezydent, premier. No ale teraz jeszcze przez moment był nowy, mówiący o tym, że Kamil w sobotę Justynie będzie mógł oddać. No i może!

Jak jeszcze jesteśmy przy żartach i żarcikach, to czas na cytat Igrzysk... no ok, może dnia (chociaż w tej zakładce wybrałem inny, mniej szałowy, ale równie cenny), czyli fragment wypowiedzi Kamila po zawodach, dotyczący tego, że jego żona zawitała do Soczi: - Żona wyskoczyła może nie jak Filip z Konopi, ale Ewa ze skrzyni. Pełna konspiracja!

No i jeszcze podsumowanie tego, co zrobił Kamil. Istny majstersztyk:

Tylko proszę bez animozji politycznych!

Mój mistrz Kasai
Dla mnie mistrzem jest jednak jeszcze ktoś. Noriaki Kasai to człowiek, który mnie fascynuje. Niektórzy uważają go za tego, który tworzył świat, inni za dziadka, a ja za mistrza. Japończyk zdobył swój drugi medal olimpijski, znowu srebrny. Ten pierwszy wywalczony został przez niego... 20 lat temu w Lillehammer. Trochę czasu od tego wydarzenia minęło, a skoczek z Shimokawy wciąż czynnie bierze udział w zawodach. I to z jakimi efektami!

Gdyby dzisiaj rozegrany został konkurs drużynowy, to wcale nie Polacy byliby na pierwszy miejscu, a właśnie Japończycy, co byłoby jednak niespodzianką. Austriacy, podobnie jak Norweżki, zostali dzisiaj znowu wy**jani.

Jeszcze w ramach ciekawostek: hashtag #Kasai był dzisiaj jednym z najpopularniejszych na Twitterze, a wpisując imię i nazwisko tego zawodnika w Google wyskakuje nam... artykuł z Senior.pl (no naprawdę?!). Sam Japończyk zapowiedział, że na kolejnych Igrzyskach też wystartuje!

Hokejowe Gran Derbi
Na koniec (trochę niechronologicznie) zostawiłem sobie najważniejsze (teoretycznie) wydarzenie globalne podczas sobotnich zmagań w Soczi. Tym wydarzeniem był oczywiście mecz Stany Zjednoczone - Rosja w hokejowym turnieju mężczyzn.

Miałem przyjemność komentować ten mecz i przyznam szczerze, że szczęka mi opadła. Takiej gry już naprawdę dawno nie widziałem, aż żałuję, że ani NHL, ani chociaż KHL nie są nadawane w żadnej polskiej stacji. Bo właśnie zawodników tylko z tych dwóch lig (w przypadku ekipy Jankesów to tylko z tej pierwszej) mogliśmy dzisiaj na tafli oglądać.

Fenomenalne spotkanie rozgrywał Pawieł Daciuk, który trafił dla swojej reprezentacji oba gole, ale bohaterem został ktoś inny. To młodziutki T. J. Oshie, który w serii rzutów karnych niemal w pojedynkę zapewnił swojej drużynie zwycięstwo... w ósmej serii.

Notabene chyba tylko w hokeju takie rzeczy jak ta z końcówki spotkania są możliwe. Fiodor Tiutin niedługo po drugim golu Daciuka strzelił trzeciego gola, ale gol ostatecznie uznany nie został. Sędziowie zdecydowali się na wideoweryfikację, bowiem na chwilę Jonathan Quick, bramkarz Amerykanów, podczas interwencji minimalnie ruszył bramkę. Jeden ze słupków wyskoczył z lodu, ale bramka stała niemal w identycznej pozycji. Gol uznany nie został, a Rosjanie mówią, że Amerykanie okradli ich ze zwycięstwa.

Dzień, który już się nie zdarzy
To była nieprawdopodobna sobota. Takiego dnia chyba dawno nie przeżyliśmy i długo pewnie nie przeżyjemy. Chociaż... do końca Igrzysk w Soczi zostało jeszcze trochę czasu. Teraz jedynie chcę się wyspać, przeczytać do końca Quo Vadis i przeczytać Wasze komentarze!

PS: Czeskie Soczi się trochę opóźniło, ale będzie! A Norwedzy to ostatnio coś pechowo. Petter Northug przegrał ostatnio w pokera 20 tysięcy euro.

7 lutego 2014

Flaki w wersji rosyjskiej

Jesteśmy już po ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Ceremonia ta, w nie tylko moim mniemaniu, przejdzie do historii... jako najnudniejsza. Dziwię się więc komentarzom tych, którzy uznają, że te złe są pisane tylko przez pryzmat tego, że IO odbywają się w tej złej Rosji. Tak jednak nie jest.

Nowe logo?
Igrzyska w Soczi już dwa swoje znaki posiadały. Najpierw bowiem logo tegorocznej imprezy wyglądało znacznie różnie niż to obecne, a wszystko ostatecznie rozeszło się o to, że w starej wersji była gwiazda, która podobnie jak w identyfikacji Poznania, od razu zaczęła denerwować. Tu jednak, w przeciwieństwie do sytuacji z Wielkopolski, chodziło o to, że sam symbol gwiazdy w przypadku Rosji mógł się nieco źle kojarzyć. Potem pojawiła się opcja kolejna, taka z listkami (?) w kolorach olimpijskich.

Ostatecznie jednak postawiono na zabieg dotąd niespotykany. Zwykły napis Soczi 2014 (oczywiście pisany ciekawą czcionką, ale jednak) został wzbogacony o napis .ru, będący domeną oficjalnej strony Igrzysk. Zabieg ciekawy, jednak trzeba przyznać, że ostateczna wersja jest nieco biedna. Niemniej jednak mi się tam podoba, jest nawet interesujące.

To logo znają już wszyscy, ale nie o tym miała być pierwsza część tego wpisu. Otóż dzisiaj gospodarze zaprezentowali nam nową wersję symbolu IO, czyli pięciu kół olimpijskich. Oczywiście chodzi o to, że jeden z płatków podczas otwarcia się nie otworzył, a to sprawiło, że efekt był, jaki był:

Nie chcę poniżej usłyszeć jakichś złych opinii i nie miejcie mnie za debila, ale naprawdę przez moment wydawało mi się, że to taki celowy zabieg, a samo piąte kółko odegra jeszcze jakąś ważną rolę w całym tym widowisku. Chwilę potem komentatorzy TVP mnie jednak niestety zawiedli, mówiąc, że to po prostu wpadka.

Biało i pusto
Kolejną wpadką gospodarzy może być fakt kadrowania podczas przemarszu kolejnych reprezentacji i w ogóle sam pomysł na to by kolejne ekipy przechodziły przez sam środek stadionu. Najśmieszniejszym faktem pozostaje tu jednak ten, że trochę śmiesznie w tle za delegacjami narodowymi wyglądały puste trybuny. Z początku bardzo się zdziwiłem, dopiero potem zrozumiałem, że tam to właśnie sportowcy będą siedzieć. Niemniej jednak wszystko wyszło nieco słabo.

Wspomniane słabe kadrowanie świetnie widać na przykładzie ubranej w oczojebne bardzo jaskrawe i ładne stroje reprezentacji Niemiec. Swoją drogą naprawdę nasi zachodni sąsiedzi potrafią zaszaleć.

Co do naszej drużyny, to nie mogę się niestety zgodzić z tym, że wyszli fajnie. Oczywiście, 4F wykonało dobrą robotę, ale na białym tle Polacy prezentowali się nieco blado. Szkoda, że w strojach nie zastosowano większej ilości czerwieni. Nie można tutaj winić nikogo z naszej strony, bo któż się mógł spodziewać takiej posadzki. Na szczęście to nie ten fakt zadecyduje (przynajmniej mam taką nadzieję) o tym, ile medali uda się naszym sportowcom zdobyć.

Same jednak przemarsze mi się bardzo podobały, a szczególnie pokazywanie krajów z mapami (o czym jeszcze będzie), a także podkład muzyczny. A już tATu podczas wejścia reprezentacji Rosji to już w ogóle miodzio.

Mamy to!
Tą wpadkę wychwycili m.in. dziennikarze Sport.pl. Obwód kaliningradzki trafił bowiem na wspomnianych mapkach w granicę naszego państwa. I tu pojawiły się komentarze, że w sumie to bardzo dobrze by było, gdyby ten fakt okazał się być prawdą. Warto też wspomnieć, że nie tylko Rosjanie nie znają się na geografii świata.


Trzy godziny z życia wzięte?
Sama ceremonia niestety ciekawa nie była. I może ciężko ją porównywać do tej z Londynu, bo ta była chyba najlepszą w historii obok tej z Pekinu, ale nawet rozpoczęcie Igrzysk w Vancouver (jak już tak bardziej patrząc na imprezy zimowe) bardziej do mnie przemówiło. Było barwne, narodowe, widowiskowe... ciekawe.

W przypadku rosyjskiej ceremonii, muszę zgodzić się z ekspertami w studiu TVP, którzy notabene wypowiadali się w tym roku bardzo ciekawie. Nie ma się jednak czemu dziwić, bo zaproszeni zostali fachowcy, choćby Krzesimir Dębski. Wszyscy w każdym razie w Warszawie doszli do wniosku, że całe to rozpoczęcie było po prostu nudne, a jedną z ciekawszych części... była ta bardziej czerwona (zamiast dygresji mem).

Zapalenie znicza
Chyba najlepszym podsumowaniem całej tej nużącej ceremonii było zapalenie znicza, które wydłużało się w nieskończoność i przy tym, co zrobiono w Vancouver, po prostu było mało efektowne.

Dziwię się tylko, bo całym widowiskiem zajmował się dość ceniony nie tylko w Rosji Konstatnin Ernst. Ta praca mu jednak nie wyszła. Miejmy tylko nadzieję, że samo zakończenie Igrzysk powali nas na kolana, a może przede wszystkim, że na arenach sportowych będzie ciekawie. No i jeszcze pytanie do Was: jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

PS: Tak jeszcze do tego znicza wracając: