aosporcieaosporcieaosporcie
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Malaga CF. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Malaga CF. Pokaż wszystkie posty

23 lutego 2016

Stylu, gdzie jesteś?


Real Madryt stracił punkty po raz kolejny, tym razem w Maladze, przez co strata w tabeli do Barcelony wzrosła do 9 punktów. Po odejściu Rafy Beniteza nie zmieniło się wiele, poza atmosferą - ta oczywiście zmieniła się na lepsze. Jednak co tutaj po atmosferze, jeżeli od praktycznie półtora roku drużyna nie ma stylu?

24 listopada 2013

El fin de semana: Hokej w hiszpańskim wydaniu!

Takiej kolejki w Primera División dawno nie mieliśmy! Dobra, zdarzały się wyniki 5:1 (mecz Realu Madryt z imiennikiem z San Sebastián w ostatniej kolejce), 7:0 (lanie wymierzone Levante przez Barcelonę w pierwszej kolejce tego sezonu), a w poprzednich sezonach Almería dostała nawet ósemkę od Dumy Katalonii, ale dawno nie zdarzyło już się, żebyśmy tego typu wyników było kilka w jednej kolejce. Tak się właśnie w trwającej jeszcze 14. serii gier stało.

Cisza przed burzą
Zaczęło się dość spokojnie. Od wyjazdowej wygranej Osasuny Pampeluna nad Realem Valladolid 1:0. Można powiedzieć, że mimo wszystko wynik jest małym zaskoczeniem. Pucela w tym roku gra solidnie, ale zbyt często remisuje, a za mało wygrywa. A przegranych ma tyle samo co np. siódme w Getafe. Niemniej jednak ekipa Juana Ignacio Martineza zajmuje teraz 17. miejsce, mając tyle samo punktów co nawet przedostatnie w tabeli Rayo.

Potem już się zaczęło...
...strzelanie, strzelanie i jeszcze raz strzelanie! Tylko w sobotnich (czterech) meczach padły 23 gole! Barcelona skromnie pokonała 4:0 Granadę, Real 5:0 rozbił beniaminka z Almeríi. To w tytule wstępu, gdyż tego dnia oglądaliśmy bardziej emocjonujące mecze.

Tak jeszcze komentując nieco więcej powyższe zdjęcie, to zobaczcie, jak prezentował się w tym spotkaniu młody napastnik Blaugrany.


Swoją drogą piłkarz o tym samym imieniu i nazwisku jest jeszcze (minimum) dwóch. Cała trójka reprezentuje inne kraje i gra w trzech różnych krajach.

Carlos X4
Prawdziwy horror przeżyli kibice w meczu Realu Sociedad z Celtą Vigo. W nim Baskowie najpierw prowadzili 1:0, by potem przegrywać już nawet 1:3. Ostatecznie jednak pokonali gości z Galicji 4:3 za sprawą niesamowitego meczu Carlosa Veli. Meksykanin stał się... a zresztą, zobaczcie sami:

Również ciekawie zapowiadało się spotkanie Atletico Madryt z Getafe. Bo to poniekąd derby (Getafe to przedmieścia Madrytu), bo obie drużyny są wysoko w tabeli (co dla Getafe nie zdarzało się ostatnio często). Ostatecznie jednak na Estadio Vicente Calderón zobaczyliśmy wielkie lanie, a dokładniej siedem goli dla Rojiblancos. Adrian Lopez wreszcie strzelił też gola, bo kibice wicelidera Primera División martwili się ostatnio o formę swojego napastnika. Swoją drogą to na koszulkach ekipy prowadzonej przez Diego Simeone tym razem pojawiła się logo I Igrzysk Europejskich.

Derby znowu bardziej jak na lodzie
Wydawało się, że Betis w tym roku będzie na topie. Może nie takim, jakim był po zakupie Denilsona kilkanaście lat temu (notabene polecam świetny artykuł o tym transferze i innych najdroższych w historii, który ukazał się w ostatnim numerze FourFourTwo), ale jednak jakimś. Drużyna Pepe Mela zakwalifikowała się do Ligi Europy, gra w niej całkiem solidnie. Ba! Zajmuje w grupie I pierwsze miejsce, wyprzedzając nawet Olympique Lyon (co akurat nie jest w tym sezonie osiągnięciem). Jednakże w lidze to znacznie inna drużyna.


Béticos przed niedzielnym meczem mieli zaledwie dziewięć oczek na swoim koncie i zamykali ligową tabelę. Wszystko miało się zmienić w Derbach Sewilli. I to jeszcze na Estadio Sanchez Pizjuan, czyli stadionie największego konkurenta - Sevilli. No bo w sumie, jak nie w najważniejszym meczu sezonu, to kiedy? Poza tym kibice Verdiblancos pamiętali o porażce 5:1 na tym samym obiekcie w zeszłym sezonie.

Ostatecznie jednak Betis nie dał rady. Poległ aż 0:4, nie dając żadnych szans swoją grą na to, abym mógł teraz napisać, że chociaż walczył. Wydaje się, że kwestią czasu jest rozstanie się z doświadczonym szkoleniowcem, mimo że to Pepe Mel tak naprawdę jest twórcą sukcesu, czyli gry w europejskich pucharach.

Ta ostatnia niedziela
Nie tylko trener Betisu może stracić w najbliższym czasie pracę. W innych niedzielnych spotkaniach też się bowiem dużo strzelało. Rayo poległo z Espanyolem u siebie aż 1:4 również sytuacja Paco Jémeza nie jest zbyt ciekawa. Błyskawice są pozycje przed ekipą z Sewilli. Tylko że w ich przypadku zwolnienie trenera może okazać się jeszcze bardziej zgubne, szczególnie przy obecnej sytuacji finansowej klubu z Campo de Valleacas.

Również wkrótce odejść ze swojego obecnego stanowiska powinien Miroslav Đukić. Prowadzona przez niego Valencia staje się powoli ligowym średniakiem, w ostatniej kolejce przegrała 2:1 z beniaminkiem z Elche. Kibice chcą dymisji Serba, a ten podobno... mógłby ponownie powędrować do Valladolid!

W pierwszym rozegranym w niedzielę spotkaniu Villarreal też nie próżnował. Pokonał dobrze dysponowane w tym sezonie Levante aż 3:0 i to na terenie rywala. Warto jednak zauważyć, że Żaby od 10' minuty musiały radzić sobie w dziesiątkę po tym, jak z boiska wyleciał Keylor Navas.

W poniedziałek też się rozstrzelają?
Wszystko wskazuje na to, że również na zakończenie kolejki będziemy mieli dużo goli. Malaga zagra bowiem z Bilbao. Chociaż w sumie w ostatnich czterech meczach tych drużyn mieliśmy zaledwie pięć goli. Statystyki są jednak zwykle złudne, przynajmniej miejmy nadzieję, że w poniedziałek zobaczymy świetne spotkanie!

13 stycznia 2013

Na Barcę nie ma mocnych. Paradoks Malagi.

Barcelona wygrała. Tak rozpoczyna się od około czterech lat większość artykułów prasowych. I nie pisałbym o tym, gdyby nie fakt, że rywalem Barcy była inna mocna drużyna Malaga. Wszystko miało być ciekawe, a wyszło, jak zawsze. Mecz wynikiem 3:1 wygrał lider z Katalonii.

Jak zapowiadali komentatorzy C+ Rafał Wolski i Leszek Orłowski, mecz ten miał być dla Dumy Katalonii meczem najtrudniejszym (po tym z Realem) w pierwszej części sezonu. Takie niestety nie było. Nie było też emocjonujące, chociaż do czasu zdobycia pierwszej bramki przez Barcelonę (miało to miejsce w 27' minucie) Malaga dzielnie stawiała poziom Messiemu i spółce. Potem czas prysł.

Teraz zastanawiam się tylko, czy w meczu wygranym z Realem Madryt na tym samym stadionie (Estadio La Rosaleda w Maladze), który odbył się 22 grudnia, to Malaga grała tak dobrze, czy to Real jest w tym sezonie tak słaby. Czy może to aby kompleks nazwy FC Barcelona, który paraliżuje większość drużyn na świecie, nawet rewelacje tego i poprzedniego sezonu - kolejno Atletico Madryt i Malagę właśnie.

Ale to też trochę nie jest prawdą, gdyż Malaga z Realem sobie poradziła, a z takim Deportivo (obecnie 19. miejsce w lidze) i z Getafe (11. miejsce) przegrała. Sytuacja więc, która jest wokół drużyny Manuela Pellegriniego więc jest swoistym paradoksem, gdyż Malaga potrafi wygrać z tymi lepszymi (tzn. potrafiła do dzisiaj), ale przegrać z ligowymi średniakami i słabeuszami.

Bez wątpienia przyszły sezon może być znacznie gorszy dla Malagi. Jeśli UEFA nie cofnie swojej decyzji, to drużyna, która zagra w 1/8 finału LM z FC Porto, w przyszłym roku w elitarnych rozgrywkach może nie zagrać. Ba! Nie będzie mogła nawet zagrać w LE. A to może okazać się gwoździem do trumny w całej tej układance.

Póki co jednak należy tylko kibicować tej drużynie, gdyż pokazała, że pieniądze w futbolu nie zawsze grają. Stało się tak, gdyż przed tym sezonem katarscy chyba (w każdym razie chodzi o petrodolary) właściciele (a może i właściciel) klubu odcięli kurek finansowy w klubie. I niestety może przez to Malagi w przyszłym sezonie w europejskich pucharach zabraknie. A wy, co myślicie o tej całej sytuacji? Piszcie!

PS.: Malaga po 19 kolejkach zajmuje 5. pozycję w tabeli Primera Division (spadała z 4., które teraz zajmuje Betis). Barcelona jest liderem z przewagą już 11 punktów nad drugim w tabeli Atletico.