aosporcieaosporcieaosporcie
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Leo Messi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Leo Messi. Pokaż wszystkie posty

5 października 2020

Gergo Lovrencsics: Skrzydłowy, który panem piłkarzem stał się jako obrońca | #StranieriDekady

Do Lecha trafiał jako skrzydłowy, ale chwilę po opuszczeniu Poznania został prawym obrońcą. Jak pokazują wynika Gergo Lovrencsicsa od tego momentu, ta decyzja okazała się dla niego prawdziwym strzałem w dziesiątkę.

8 czerwca 2018

Grupa D: Najbardziej wyrównana grupa wszech czasów [#Młundialjeiro]


#Młundjaljeiro idzie dalej, a dzisiaj czas o wskazywanej na najbardziej wyrównaną w historii grupę D. Będzie społeczeństwie Argentyny, wiekowych bramkarzach, doświadczeniach z wielką europejską piłką jednego z trenerów oraz której reprezentacji kibicować będzie pewien znany polski polityk.

23 grudnia 2017

Tak wygląda kataloński pragmatyzm

Mistrzostwo Hiszpanii rozstrzygnięte dzień przed Wigilią? Wiele na to wskazuje. FC Barcelona rozgromiła 3:0 Real Madryt na Estadio Santiago Bernabéu i tym samym ma teraz już 14 punktów przewagi nad swoim odwiecznym rywalem.

28 sierpnia 2017

Krótkowzroczność Barcelony


Ousmane Dembélé został dzisiaj przedstawiony jako nowy piłkarz Barcelony. Dla klubu z Camp Nou to bardzo ciężkie lato powoli dobiega więc końca. Katalończycy bez Neymara, z nowym skrzydłowym i trenerem spróbują stawić czoła Realowi Madryt. Łatwo nie będzie.

9 marca 2017

Cud na Camp Nou stał się faktem. FC Barcelona - PSG 6:1


Takie mecze nie zdarzają się często. Ba, znam setki kibiców, którzy takiego spotkania nie przeżyli w całym swoim życiu. Fani FC Barcelony mogą jednak dzisiaj polewać sangrię. Duma Katalonii dokonała rzeczy absolutnie niemożliwej i wygrała w rewanżu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Paris Saint-Germain 6:1.

4 lipca 2015

4 marca 2015

Statystyki. Ile one nam mówią o piłkarzu?


Dla analityków ważne, tak samo dla dziennikarzy i różnych piłkarskich ekspertów. Patrząc jednak na najświeższe rewelacje portalu Goal.com, możemy tylko rzec: statystyki, a przynajmniej niektóre z nich, nijak mają się do jakości poszczególnych piłkarzy.

12 stycznia 2015

Dlaczego jest, jak jest


Artykuł o Złotej Piłce już był, teraz czas na nieco bardziej subiektywne podejście do tematu. Czas na Myśli Zbyszka odnośnie dzisiejszej gali, a... właściwie i historii tych z lat ostatnich.

Wcale nie wielkie g, ale naprawdę niezła gala


Wielkie emocje, wspaniałe wdzianka, wzrastające napięcie i wreszcie finał. Tym razem jednak, wbrew popularnemu przysłowiu, nie wszystko wygrali Niemcy. Złotą Piłkę zgarnął Cristiano Ronaldo, ale cała gala oczywiście nie dotyczyła tylko tej nagrody! Przekonajcie się, co się działo w Zurychu.

4 stycznia 2015

El amor es ciego


Real Sociedad wygrał w niedzielny wieczór z Barceloną 1:0 i pnie się w górę tabeli. W zupełnie innych nastrojach są natomiast fani klubu z Katalonii, których ulubieńcy w tym sezonie... grają po prostu piach.

28 grudnia 2014

Kto tym razem, Sepp?


Ceremonia FIFA Ballon d’Or zbliża się wielkimi krokami. Wielu piłkarzy otrzyma ciekawe wyróżnienia za swoje osiągnięcia piłkarskie. Oczy wszystkich są jednak najbardziej skupione na głównym wydarzeniu wieczoru, którym jest oficjalne wręczenie Złotej Piłki FIFA zawodnikowi, który według głosowania został uhonorowany mianem najlepszego piłkarza na świecie w roku 2014. Nominowani?

10 grudnia 2014

A jednak City! Poza tym faworyci


Wczoraj mieliśmy mniejsze i większe niespodzianki w Lidze Mistrzów. Dzisiaj ich zabrakło, chociaż zależy jak traktować awans jałowego w tym sezonie Manchesteru City. Czas podsumować środowe spotkania w tym europejskim cyrku piłkarskim.

26 października 2014

Marazm


Wczoraj już pisaliśmy o El Clásico, ale dzisiaj czas na ciąg dalszy. Wczorajszy mecz Realu z Barceloną, który zakończył się wynikiem 3:1 przypominał Klasyk na Bernabéu sprzed trzech lat. Bramka na samym początku, wyrównanie około 30 minuty, a na drugą część wyszła tylko jedna drużyna. Wczoraj role się jednak odwróciły.

25 października 2014

Lista grzeszków Luisa Enrique. Na razie rozgrzeszenie


Real Madryt wygrał dzisiaj na Estadio Santiago Bernabéu z Barceloną 3:1. Pojawia się tutaj więc naturalne pytanie: czy Luis Enrique to jednak dobry trener dla Dumy Katalonii? Nadal uważam, że tak, ale kilka grzeszków już na Camp Nou popełnił. Na razie daję mu rozgrzeszenie, ale na żółtą kartkę już chyba zasłużył.

El Clásico, czyli jak w 90 minut uszczęśliwić lub wpędzić w depresję pół miliarda ludzi


Już dzisiaj po raz kolejny w tym roku jedenastki Realu Madryt i Barcelony wyjdą naprzeciwko siebie. Jednak będzie to mecz inny niż wszystkie. W obu drużynach nastały poważne zmiany, Barcelona znacznie poprawiła się w obronie, a Real w ataku (tak, pamiętam o PSG i Atlético, ale biorę pod uwagę statystyki). Jak będzie wyglądał ten mecz?

28 lipca 2014

Myśli Zbyszka: Jak ulec presji ludu, czyli dlaczego Suárez jest najgorszym transferem od czasu Czyhrynskiego


Wiedziałem wcześniej, że zarząd Barcelony to idioci, ale nie przypuszczałem, że aż tacy. Nie dość, że Duma Katalonii ma rażące braki w defensywie, Zubizarreta, Bartomeu i spółka postanowili wydać ponad 80 mln euro na napastnika, który stylem gry nie pasuje do klubu.

5 maja 2014

Mundialowo: Czemu Argentyna wygra Mistrzostwa Świata? (cz. 2)

Ostatnio było o Messim. Teraz... też będzie o Messim, ale w dużo mniejszym wymiarze. Reprezentacja Argentyny jest przeze mnie przedstawiania jako jeden z faworytów piłkarskich Mistrzostw Świata. Czy patrząc jednak ściślej na piłkarzy tej drużyny, mogę utwierdzić się w moim przekonaniu?

Trafił w moje ręce w ostatni wtorek nowy numer Piłki Nożnej, która przeżyła lekką rewolucję. Jest drukowana w większym formacie, na innym papierze, powróciły do niej pewne działy znane z zamkniętego w zeszłym roku miesięcznika Piłka Nożna Plus. Nie, żeby to była jakaś reklama, ale bardzo polecam w nim do przeczytania relację Leszka Orłowskiego wprost z Madrytu. Teraz jednak przejdęEtykiety do właściwej treści tego odniesienia. Otóż w tym oto tygodniku przeczytałem naprawdę ciekawy artykuł na temat Albicelestes, w którym omówiona były poszczególne formacje. Toteż niektóre informacje pozwoliłem sobie z tego artykułu wyłowić.

Willy - gdzie jesteś?
Zacznijmy może od tego: czemu w koszulce reprezentacji Argentyny gra piłkarz, który w swoim klubie jest tylko rezerwowym? Tego chyba nie rozumie nikt. Oczywiście niektórzy będą się wspierać, że przecież Iker Casillas i w ogóle. No, ale kto tu będzie porównywać Casillasa do Sergio Romero?

O Romero właśnie tutaj mowa. 27-latek, mimo hucznych zapowiedzi tak naprawdę, nigdy nie przebił się do światowego topu. Jego największym osiągnięciem jest mistrzostwo Holandii z AZ Alkmaar i oczywiście słynny złoty medal IO 2008. Ten sezon gra na wypożyczeniu w AS Monaco, ale ten cudzysłów jest w tym momencie zamierzony. Romero w tym sezonie rozegrał 10 spotkań, w tym tylko jeden w lidze. Bez komentarza.

PN trafnie zauważa, że w takiej sytuacji rosną szanse na miejsce w pierwszym składzie Mariano Andújara. 30-latek w tym sezonie wpuścił co prawda 42 gole, a jego Catania spadnie z Serie A, ale przynajmniej gra regularnie i... od lipca będzie zawodnikiem Napoli! Paradoksalnie więc, MŚ mogą być dla niego odskocznią do pierwszego składu w składzie świeżych zdobywców Pucharu Włoch.

Przed tym sezonem mówiono o tym, że to Oscar Ustari może być numerem 1. na MŚ. Z tego też powodu starszy o rok od Romero golkiper przeniósł się z Boca Juniors do Almeríi, tym samym powracając na Półwysep Iberyjski po roku spędzonym w stolicy (wcześniej grał w Getafe). Tyle, że szkoleniowiec zespołu z Andaluzji, Francisco Rodríguez, stawiał w tym sezonie na Estebana, a Ustari rozegrał tylko cztery spotkania w Copa del Rey. Zimą przeniósł się do Sunderlandu, a tam również jest rezerwowym, grał tylko w FA Cup.

I wreszcie Willy Caballero. Człowiek, który jest pomijany przez kolejnych selekcjonerów reprezentacji Argentyny niczym nie tak dawno temu Franciszek Smuda nie powoływał Artura Boruca. Podstawowy bramkarz Málagi w tym sezonie zaliczył 11 czystych kont w Primera División, a nie jest to przecież byle jaka liga, w której często udaje się nie tracić bramek. W zeszłym sezonie w niemal pojedynkę próbował zatrzymać Borussię Dortmund w ćwierćfinale Ligi Mistrzów i prawie mu się to udało. Ostatnio brukowce z Anglii zaczęły pisać o zainteresowaniu jego osobą Manuela Pellegriniego i jego Manchesteru City, ale może jednak coś jest na rzeczy? Warto dodać, że w dorosłej kadrze Caballero jeszcze nie zagrał, wystąpił jedynie na IO w 2004, zdobywając złoty medal.

Gdybym to ja miał wybierać, to zmiennikiem Caballero byłby dla mnie albo Andújar, albo Agustín Orión, który notuje całkiem udany sezon w pokręconej lidze argentyńskiej, o reformie której możecie szerzej przeczytać tutaj. Orión zaliczył ogólnie w tym sezonie aż 12 meczów bez straconego gola, a to jednak jest jakieś osiągnięcie. I spośród tych, którzy grają, a zostali tu przedstawieni, wpuścił najmniej, bowiem tylko 30 goli.

Dziurawa jak holenderski ser
Taka jest właśnie linia defensywna reprezentacji Argentyny. Co prawda Albicelestes pewnie wygrali kwalifikacje w strefie CONMEBOL, ale jak pokazuje nam tabela, wcale nie dysponowali najlepszą obroną. Argentyńczycy stracili 16 goli, tylko czterokrotnie (w 18 meczach) nie tracąc gola.

W obronie Argentyna gra w różnym składzie. Mocnym jej punktem jest na pewno jej prawa strona, gdzie gra Pablo Zabaleta. 29-letni zawodnik Manchesteru City od kilku sezonów w Premier League prezentuje równy poziom. Trudno jest też szukać na jego pozycję jakiegokolwiek zmiennika.

Chociaż ktoś by był. Tylko ten ktoś niestety nie gra w reprezentacji od 2011 roku, a dodatkowo po tym sezonie kończy karierę. Niemniej Javier Zanetti byłby naprawdę wielkim wzmocnieniem kadry, jak nie na boisku, to poza nim.

Środek obrony. Tutaj Alejandro Sabella również lubi rotować. Szczerze mówiąc, ja widziałbym w pierwszej jedenastce Ezequiela Garaya, który Realu Madryt może nie zawojował, ale w Benfice właśnie zdobył długo wyczekiwane mistrzostwo Portugalii i awansował do finału Ligi Europy. A dodatkowo może jeszcze coś czasami strzelić.

Zawodnikiem ustawionym obok Garaya powinien być Federico Fernández, który wreszcie dobrze prezentuje się w barwach Napoli. Zagrał też w kilku meczach Ligi Mistrzów, ogólnie nie jest źle.

Z drugiej jednak strony, graczy na tej pozycji jest w kadrze znacznie więcej. W pierwszej jedenastce z powodzeniem może grać Hugo Campagnaro, który dość często gra w tym sezonie w barwach Interu Mediolan. 33-latek przeżywa wręcz drugą młodość

Ogólnie patrząc, rywali do gry w pierwszym składzie jest więcej. Taki na przykład Nicolás Otamendi, który zimą zamienił Porto na Valencię, tyle że od razu został wypożyczony do Atlético Mineiro i to właśnie w drużynie z kraju gospodarza najbliższych MŚ ma powalczyć o udział w Mundialu.

Ostatnio swoje szanse dostawał też José Basanta, który został wybrany nie tak dawno temu najlepszym obrońcą Ligi MX. Jest filarem Monterrey, z którym podczas swojej przygody wygrał trzykrotnie północnoamerykańską Ligę Mistrzów.

Teoretycznie Sabella może jeszcze cofnąć Javiera Mascherano, gdyż jego rodak Tata Martino cofa go na tę pozycję w FC Barcelonie, ale w reprezentacji częściej stawiany jest jednak dla naturalnej dla siebie pozycji defensywnego pomocnika.

Solidna i doświadczona
Taka jest natomiast linia pomocy. Oprócz wspomnianego Javiera Mascherano jest jeszcze choćby Fernando Gago, który jako kolejny krnąbrny syn po ucieczce z Realu radzi sobie całkiem nieźle, chociaż dopiero w Boca Juniors znalazł swoje miejsce.

Jako defensywny pomocnik może jeszcze grać Lucas Biglia, któremu też dobrze wyszło zamienienie Belgii na Rzym. W barwach Lazio urodzony w Mercedes zawodnik też prezentuje się całkiem solidnie.

Jest jeszcze Éver Banega, którego na Mestalla w pewnym momencie już po prostu nie mogli znieść, a Juan Antonio Pizzi (też Argentyńczyk) jednak nie pozostawił swojego rodaka w składzie i wypożyczył go do Newell's Old Boys. Tam być może odbuduję formę z równie bardzo nastawionym na atak Maxi Rodríguezem, który też wciąż ma nadzieję na trzeci w karierze Mundial.

Na pewno przydatnym graczem zarówno w pomocy jak i w ataku (do którego zaraz przejdę) jest José Sosa, który jest bardzo uniwersalnym zawodnikiem i może grać na różnych pozycjach w pomocy i ataku. Już wkrótce może przecież zagrać z Atlético Madryt w finale Ligi Mistrzów. Jak nie w pierwszym składzie, to może pojawi się na kilka minut jako zmiennik.

Mocni jak nigdy
Im dalej w stronę bramki rywala, tym pojawiają się mocniejsi i cenniejszy zawodnicy. Atak Albicelestes od lat jest bardzo mocny i zawsze strzela dużo goli. Najwięcej w kwalifikacjach do tego Mundialu. Chyba nie trzeba przedstawiać po kolei każdego z zawodników.

Jedno jest pewne albo prawie pewne. Leo Messi raczej nie będzie grać dla znanej sobie pozycji z Barcelony, czyli środkowego napastnika. Prędzej można postawić tezę, że po raz kolejny będzie ustawiony jako cofnięty napastnik, którego jednym z głównych zadań będzie podawanie piłki Gonzalo Higuaínowi, który niby tęskni za Madrytem, ale tak naprawdę dopiero w Napoli ma godną siebie pozycję w zespole.

Skrzydła też są bardzo mocne. I zarazem szybkie. Na prawym Ángel di María, którego rajdy niejednokrotnie dały w tym sezonie ważne punkty Realowi Madryt. Z drugiej strony jest natomiast Kun Agüero, którego chyba też nie trzeba zbytnio przedstawiać.

Ich zmiennicy też są niczego sobie. Taki Rodrigo Palacio zaliczył w barwach Interu Mediolan 15 goli w tym sezonie Serie A. Z kolei Ezequiel Lavezzi niby się nieco dusi w Paryżu, ale jednak wciąż może dać swojej drużynie narodowej naprawdę dużo.

Oczywiście jest nieco szkoda, że na Mundial nie pojedzie Carlos Tévez, któremu jednak nie po drodze z Sabellą. Powołania dla obecnie napastnika Juventusu ostatni raz przychodziły regularnie w 2011 roku. Ostatnio zresztą krnąbrny goleador powiedział: - Sabella nie ma w domu Sky Sports i nie może oglądać Juventusu. O Munidalu może więc pewnie zapomnieć.

El entrenador
Był doświadczony Alfio Basile, Bóg Futbolu Diego Maradona, nieobliczalny Sergio Batista i wielu, wielu innych. Żaden z nich nie potrafił jednak stworzyć z grupy ludzi zespołu, który wreszcie będzie potrafić osiągnąć coś na arenie międzynarodowej. Ok, były jakieś tam sukcesy Argentyny w XXI wieku w Ameryce Południowej, były dwa złote medale IO, ale sukcesu na MŚ wciąż brak.

Można powiedzieć, że wielu selekcjonerów Alibcelestes po końcu swojej przygody z reprezentacją kończą niczym ex-selekcjonerzy reprezentacji Polski. Albo chcą ich zatrudniać gdzieś daleko od ojczyzny (Batista skończył w Chinach, trochę jak Fornalik miał propozycje z Bliskiego Wschodu), albo tak jak Maradona wraca się do dawnych funkcji ambasadora futbolu (trochę podobna historia jak z Bońkiem).

Czy poradzi sobie Alejandro Sabella? Człowiek, który jako trener pracował jedynie w Estudiantes, z którym zdobył Copa Libertadores. W 2011 roku zrezygnował z prowadzenia tego klubu, po protestach kibiców, zarządu i piłkarzy powrócił, by ostatecznie jednak zrezygnować. Miał już zostać trenerem Al-Jazira Club, ale ostatecznie zainteresowała się nim AFA i ogłosiła potem selekcjonerem reprezentacji Argentyny.

Więcej o argentyńskim futbolu na Albicelestes.pl 

Sabella przeprowadził jednak małą rewolucję. Mianował Messiego kapitanem, częściej wystawia go jako cofniętego napastnika. Batista wcześniej stawiał go na prawym skrzydle.

Może to wreszcie Sabella okaże się lekiem na całe zło. Ma niewiele do stracenia, a bardzo wiele do zyskania. Tak, jak cała reprezentacja Argentyny. Za cztery lata może być już za późno. Na pewno dla tego pokolenia piłkarzy, wśród których są zawodnicy, którzy na triumf na Mundialu na pewno zasługują.

18 kwietnia 2014

Mundialowo: Czemu Argentyna wygra Mistrzostwa Świata? (cz. 1)


Przed tym sezonem napisałem co nieco o Atlético Madryt. Póki co to proroctwo w sumie się sprawdza, więc czemu nie miałbym tego samego zrobić teraz odnośnie MŚ w Brazylii. Czy Argentyna ma szanse na triumf na ziemi największego wroga? Według mnie: i owszem.

Messi kluczem do sukcesu
Leo Messi nigdy nie był w dla swojej reprezentacji tym samym zawodnikiem co dla Barcelony. W Dumie Katalonii błyszczał, przyjeżdżał na zgrupowanie Albicelestes i... kicha. Oczywiście zdarzały mu się przebłyski, lepsze spotkania, nawet hat-tricki, ale wielki talent z Rosario nigdy nie dominował w błękitno-białej koszulce jak w trykocie Blaugrany.

Dotychczas czterokrotny zdobywca Złotej Piłki grał na dwóch Mundialach. W 2006 występował na nich jako nadzieja argentyńskiego futbolu. Był po całkiem udanym sezonie 05/06, w którym w 17 ligowych spotkaniach strzelił 6 goli, zaliczając przy tym też 3 asysty.

Wtedy jeszcze zarówno w Barcelonie jak i w reprezentacji grał z 19. na plecach. Dycha należała do Juana Romána Riquelme, który notabene gra jeszcze do dzisiaj i dorabia na sportową emeryturę w swoim domu - gra bowiem dla Boca Juniors, zresztą reprezentuję barwy ekipy z Buenos Aires od 2008 roku.

Wracając do Messiego - ten w Niemczech po raz pierwszy zagrał wówczas w drugim meczu swojej reprezentacji. Jego ekipa była już wtedy po wygranym 2:1 meczu z Wybrzeżem Kości Słoniowej i walczyła o awans. W spotkaniu z Serbią i Czarnogórą wszedł na boisko na kwadrans przed końcem spotkania, w 88' minucie strzelił gola. Dzięki temu trafieniu atomowa pchła została najmłodszym strzelcem w turnieju oraz szóstym najmłodszym zdobywcą gola w historii Mistrzostw Świata. Alibcelestes wygrali ten mecz 6:0.



Spotkanie z Holandią rozpoczął już od pierwszej minuty. W tym starciu żadnej z drużyn nie udało się jednak strzelić gola, co ostatecznie dało obu ekipom po siedem punktów. Argentyna wyszła z grupy C z miejsca pierwszego dzięki lepszemu bilansowi bramek.

W fazie pucharowej na boisku spędził znacznie mniej minut. Wystąpił jedynie w 1/8 finału z Meksykiem, gdzie pojawił się pod koniec spotkania. Zdobył nawet gola, sędzia dopatrzył się jednak w tej sytuacji spalonego. Argentyna awansowała dopiero po dogrywce.

Słowak o twarzy faszysty
Do Messiego wrócimy jeszcze za chwilę. Spotkaniu ćwierćfinałowemu z Niemcami muszę jednak poświęcić osobny paragraf. Nigdy bowiem nie zapomnę reakcji mojego taty i niektórych internautów po właśnie starciu Argentyny z gospodarzami turnieju.

Słowacki arbiter tego spotkania, pan Ľuboš Micheľ, pozwalał tego dnia na nieco bardziej otwartą grę. Nie popełnił aż tylu błędów, ale nie gwizdał w południowym, tylko bardziej angielskim stylu.

Zawisłość do naszych zachodnich sąsiadów jest podkreślana szczególnie podczas wydarzeń sportowych. Komentarze wielu kibiców po tym spotkaniu były jednoznaczne: Ten faszysta ze Słowacji pomógł im awansować.

Czy rzeczywiście się tak stało? Śmiem wątpić, ale powiedzmy sobie szczerze: odpadnięcie z tamtego turnieju Argentyny i Brazylii już w ćwierćfinale to jedne z dwóch największych zaskoczeń całych MŚ w 2006 roku.

Zresztą - piłkarze obu ekip tego dnia też nie zatrzymali, co widać na zdjęciu powyżej. Co ciekawe, wideo z tej kłótni w Internecie nie znajdziemy. Cenzura FIFA trwa w najlepsze.

Messi faworyt
O ile w 2006 roku Messi był jeszcze młodziutkim i dobrze zapowiadającym się piłkarzem, o tyle cztery lata temu traktowany był już jako gwiazda pełną gębą. Przystępował do turnieju w RPA jako zdobywca Złotej Piłki France Football za rok 2009, najlepszy strzelec sezonu 09/10 w LM oraz Primera División. Jednym słowem - piłkarz (niemal) totalny. Brakowało sukcesu reprezentacyjnego, nie licząc złotego medalu IO w Pekinie.


Messi już z dziesiątką na plecach wystąpił we wszystkich trzech grupowych spotkaniach Albicelestes w pełnym wymiarze czasowym. W ostatnim pojedynku z Grecją wystąpił nawet z opaską kapitańską. Gola w fazie grupowej jednak nie trafił, co było dość sporym zaskoczeniem. Argentyna wyszła jednak dość pewnie z pierwszego miejsca.

Przyszła 1/8 finału i znowu spotkanie z Meksykiem. Messi znowu bez gola, ale pewna wygrana 3:1 daje awans dalej. Historię ćwierćfinałowego spotkania z Niemcami znacie już pewnie wszyscy. Późniejsi zdobywcy brązowego medalu przejechali się niczym walec po Argentynie, wygrywając 4:0.

To było chyba jedyne spotkanie tamtej imprezy, którego na żywo w telewizji nie widziałem, gdyż płynąłem statkiem z greckiej wyspy Samos w kierunku Turcji. Do dzisiaj nie uważam, że wycieczka tego dnia była strzałem w dziesiątkę i ominął mnie dzięki niej jeden z najsmutniejszych dni w historii Argentyny.


Podczas tamtych mistrzostw Diego Maradona ustawiał Messiego jednak na dziesiątce i to nie on był w sumie odpowiedzialny za strzelanie goli. Niemniej jednak, geniusz z Rosario podczas tamtej imprezy zawiódł. Najlepszym jego spotkaniem, zdaniem większości ekspertów, było grupowe starcie z Grecją, za które zawodnik Barcelony dostał tytuł zawodnika meczu.

Tym razem będzie victoria
Kluczem do zwycięstwa Argentyny na brazylijskiej ziemi będzie niewątpliwie dobra forma Leo Messiego. Bez atomowej pchły na poziomie Alejandro Sabella będzie miał ciężki orzech do zgryzienia.


W tym roku powinno być Messiemu paradoksalnie łatwiej. Niby musi coś udowodnić wszystkim, sezon ma bowiem słaby, tak samo jak słaby sezon ma jego Barcelona. Z drugiej jednak strony jest w wieku idealnym dla piłkarza - ma 26 lat, jest kapitanem swojej drużyny. Kiedy, jak nie teraz, ma zdobyć najważniejszy puchar na świecie? W dodatku na ziemi największego reprezentacyjnego wroga.

Argentyna trafiła do grupy F. Zagra tam m.in. znowu z Nigerią. Na dzień przed właśnie spotkaniem z afrykańską ekipą, notabene kończącym rywalizację w tej grupie, Messi skończy 27 lat. Za kolejne cztery lata będzie już bliżej końca niż początku. Mistrzostwa w Brazylii mogą należeć właśnie do niego.

Więcej o argentyńskim futbolu na Albicelestes.pl


Dzisiaj było o Messim, a już wkrótce przyjrzę się bardziej całej reprezentacji Argentyny. Do samego napastnika jeszcze wrócę przy okazji artykułu na temat wielkiej reklamowej bitwy przed piłkarskimi imprezami. A tymczasem mam pytanie do Was: czy Albicelestes w tym roku będą faworytem, a może raczej czarnym koniem turnieju? Piszcie!

4 marca 2014

Smutny dzień katalońskiego futbolu

Trudno, naprawdę cholernie trudno zabrać się za pisanie laudacji. Niby nikt nie umarł, ale jednak. Barcelona traci bowiem nie tylko piłkarza, a część siebie. Carles Puyol ogłosił, że po zakończeniu sezonu opuści drużynę z Camp Nou.

Od razu zaznaczę, że nie wyobrażam sobie (pewnie podobnie jak większość kibiców), że Puyi zagra jeszcze w jakimś innym klubie. W ogóle jak to brzmi?! Kapitan Dumy Katalonii nie zagra już w następnym sezonie w żadnym profesjonalnej drużynie z różnych powodów.

O ile kilkukrotnie legendy różnych drużyn odchodziły na sam koniec kariery z różnych pozasportowych zwykle powodów, tak on musi zrezygnować z powodu po prostu kontuzji. Dla niego ten klub to znacznie więcej niż miejsce pracy, a swoje już w życiu osiągnął.

Długa półka
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jak wielkie muszą być miejsca, gdzie piłkarze topowych zespołów trzymają swoje nagrody? Tarzan z Vielchy ma chyba jedną z najdłuższych półek na różne trofea na świecie. Oczywiście jako środkowy obrońca nie mógł liczyć na wiele trofeów indywidualnych, ale i tu swoje zdobył: został wybrany najlepszym obrońcą UEFA w roku 2006, sześciokrotnie był wybierany do najlepszej jedenastki tej samej federacji.


Jeśli jednak patrzeć na osiągnięcia ze swoim klubem, to... za długo by wymieniać wszystkie sukcesy. No ale w skrócie: trzy zwycięstwa w Lidze Mistrzów, sześć mistrzostw Hiszpanii, po dwa Puchary Króla i Klubowe Mistrzostwa Świata, do tego jeszcze dochodzą dwa Superpuchary Europy i sześć Superpucharów Hiszpanii.

Nie należy oczywiście zapominać o osiągnięciach z drużyną La Roja. Kapitanem tej ekipy często nie bywał, ale i tu swój wkład w mistrzostwo Europy i mistrzostwo Świata ma. Ja najbardziej zapamiętam tą bramkę, która przesądziła o awansie Hiszpanów do finału MŚ w RPA:


Legenda stłumiona przez plecy
Nie plecy w klubie czy w drużynie, ale po prostu tylną część ciała. To kontuzje i urazy właśnie jej najczęściej ostatnio doskwierały kapitanowi Barcelony. Przez różnego rodzaju operacje stracił nie tylko ten, ale w sumie i poprzedni sezon.


To również te przewlekłe kontuzje i rehabilitacja doprowadziły do tego, że Puyol zakończy swoją profesjonalną karierę najprawdopodobniej w wieku 36 lat (skończy tyle w kwietniu, dokładniej 13 - tego dnia, tyle że w innych latach urodziły się dość ciekawe osoby, takie jak Claudio Bravo - bramkarz Realu Sociedad, nasz wielki hokeista Mariusz Czerkawski czy Robert Biedroń - znany wszystkim polityk Twojego Ruchu oraz przede wszystkim - Kaziu Węgrzyn!).

Wydaje się więc, że decyzja Carles związana była z szacunkiem, jakim darzy on swój klub. Swoje już w życiu zarobił, nie chciał przesiadywać na ławce, czerpiąc kasę od zespołu. Pewnie i jego sportowa amibicja nie pozwalała mu się pogodzić z myślą, że będzie musiał częściej siedzieć, a nie grać (tzw. syndrom Casillasa).

Co dalej?
Kto zostanie nowym kapitanem Barcelony? Xavi, Iniesta? Owszem, to też wielkie postacie dla Barcelony, ale jak pokazuje ten sezon, nie zawsze spełniają się oni w tej roli właśnie. A może Messi? Najlepszy z najlepszych? Cóż - on też miałby pewnie problemy z taką presją, co pokazuje jego gra (momentami oczywiście) w reprezentacji Argentyny.

Co do Carlesa, to powtarzam się - nie sądzę, by założył on korki gdzie indziej niż na Camp Nou. Trochę śmieszą mnie spekulacje, by zagrał w tzw. ligach bogatych, czyli w USA lub Katarze. Chociaż ostatnio mówiło się o zainteresowaniu New York City. Myślę jednak, że Puyi jest zbyt przywiązany do stolicy Katalonii, by z niej odchodzić.

Moje marzenie związane z Puyolem jest teraz tylko jedno: by mógł świętować na zakończenie swojej piłkarskiej kariery mistrzostwo Świata w Brazylii. Aby to się jednak spełniło, musi się bardzo dużo wydarzyć.

Na koniec jeszcze standardowe pytanie do Was: napiszcie w komentarzach najprzyjemniejsze wspomnienie związane z tym wspaniałym piłkarzem.

PS: No dobra, jeszcze taka ciekawostka zapodana przez jednego z redaktorów TSG TV, podobno prawdziwa, więc pewnie część czytelników już to kiedyś usłyszała lub przeczytała: wiecie, czemu Puyol ma długie włosy? Gdy był jeszcze w młodzieżowych zespołach Barcelony, chciał obciąć swoje kłajdy, ale jego mama zareagowała na to mniej więcej w ten sposób: - Nie możesz tego zrobić. Jak ja bym Cię miała potem rozpoznać? I tak oto Tarzan został Wikingiem.

13 stycznia 2014

Gala, która jednak zachwyciła!

Wydawałoby się, że już nic nie może nas zaskoczyć podczas rozdania Złotej Piłki. Zrobił się z tego niezły cyrk, wypowiedzi czy to Ronaldo, czy to Messiego, czy i Ribéry'ego coraz bardziej rozśmieszały większość kibiców. A już najśmieszniejsze były ewentualne bojkoty tych dwóch pierwszych panów, bo akurat tego, żeby Francuz zapowiadał absencję podczas dzisiejszej uroczystości w Zurychu, chyba nie słyszałem.

Jedenastka roku
Może zaczniemy od zestawienia najlepszych piłkarzy zeszłego roku, to została ona wybrana w miarę mądrze. Osobiście może zastanowiłbym się nad kilkoma zawodnikami, którzy raczej dostali się do niego dzięki zasługom za całą karierę, a nie poprzedni sezon, chociaż oczywiście wszyscy oni to absolutnie gracze ze światowego topu. Ciekawi mnie tylko, jaki był zawód niektórych polskich niemieckich kibiców, kiedy to jednak wyświetlono przy napastnikach filmik ze Zlatanem Ibrahimoviciem, a nie naszym Robertem Lewandowskim.

Dżołk & goal
Skoro już o Szwedzie mowa, to był on też autorem jednej z najzabawniejszych wypowiedzi podczas całej gali. Kiedy Ruud Gullit (to był chyba słynny Holender, a nie ta miła pani, która prowadziła całe show z nim?) spytał zawodnika PSG o to, który z tercetu najlepszych napadziorów strzeliłby najwięcej goli, ten odpowiedział: - Wszyscy strzeliliby ewentualnie tyle, co ja! 

Gol Ibracadabry z towarzyskiego starcia z Anglią został też uznany za trafienie roku. Całkiem też zasłużenie, choć pewnie dryblas ten wolałby taką bramkę strzelić na przełomie czerwca i lipca tego roku. Dla pocieszenia kibiców jego i drużyny Trzech Koron jeszcze raz niesamowity strzał z meczu w Solnej:


źr.: youtube.com/FIFATV

Panie też grają...
...a najlepszą z nich została w tym roku... eee... bramkarka reprezentacji Niemiec, Nadine Angerer. Trzeba przyznać, że byłem lekko zawiedziony, bo od lat kibicuję Marcie - jednej z niewielu piłkarek, którą znam (jest jeszcze m.in. super-blondi z USA, czyli Hope Solo). Tutaj zdjęcie, które chyba zdobywczyni nagrody nie przedstawia, ale to takie urozmaicenie tekstu dla chęci zarobku na reklamach:

Były piękne chwile
Nie można jednak stwierdzić, że nie było momentów wzruszenia na scenie. Mi przede wszystkim w pamięć zapadło wręczenie Honorowej Złotej Piłki dla Pelé. Nawet jeśli niektórzy uważają, że została ona wręczona na wyrost (czy takowi są, to śmiem wątpić), ale naprawdę to była piękna chwila. I dla samego obecnie honorowego prezydenta New York Cosmos (o tej drużynie przeczytacie w stworzonym przeze mnie artykule na Wikipedii - cóż, trzeba się lansować). A oto wspomniana honorowa nagroda:

Reakcja tego nie tylko wielkiego piłkarza i ambasadora futbolu, ale i też wspaniałego człowieka była niesamowita. Swoją drogą cała sala dała mu też owację na stojąco, zresztą całkowicie zasłużenie.

Drugim super momentem było przyznanie Złotej Piłki Cristiano Ronaldo, a właściwie wzruszenie Portugalczyka (tak - piszę to jako kibic Barcelony i Levante - znowu kryptoreklama!). Napastnik Realu Madryt naprawdę nie krył się i zaczął płakać jak małe dziecko (zresztą 99% z nas zareagowałoby tak samo).

Teorie spiskowe
A teraz mój ulubiony dział, czyli wszystkie czarne historie. Większość oczywiście z FB, twittera i innych społecznościowych shitów.

Może na początek mina Ribéry'ego w momencie, kiedy dowiedział się, że jego błaganie o Złotą Piłkę poszło w pi.., która mówi sama za siebie.:


Druga teoria spiskowa została usnuta przez mojego innego kolegę, Zbyszka. Mam nadzieję, że mi wybaczy, że to udostępniłem, ale nie mogłem się oprzeć, bo ma sporo racji:

Przez ostatnie lata w walce o Złotą Piłkę kibicowałem Ronaldo, uważając, że na to zasłużył. Teraz, po czterech wygranych Messiego, zrozumiałem, że jest to po prostu farsa, Ballón d'Blatter. Dziś z całego serca kibicowałem Messiemu, bo byłby to ostateczny dowód, że nie ma powodu, żeby się tym ekscytować, jest jak jest. Teraz rozumiem, że tej nagrody nie przyznaje prezes. Złotą Piłkę przyznają media. Mam nieodparte wrażenie, że Blatter strzelił sobie w stopę , mówiąc o "grzecznym chłopcu" i "wydawaniu pieniędzy na fryzjera". Tajemnicą poliszynela jest, że nie jest on powszechnie lubianym prezesem. Kiedy ta absurdalna wypowiedź została nagłośniona, każdy choć trochę znający się na piłce poczuł empatię dla Ronaldo, a ci z prawem do głosowania postanowili go wesprzeć, nie z powodu dobrej gry, lecz utarcia nosa Blatterowi. W poprzednich latach silnie dawał o sobie znać stereotyp Ronaldo jako lalusia i rozpieszczonego dzieciaka. Na minus również działał fakt, że grał w Realu, postrzeganym powszechnie jako klub, który do wszystkiego doszedł wydając astronomiczne pieniądze. Do tego jest najdroższym piłkarzem świata, co umacnia powyższe przekonanie, o jego arogancji i grze "pod siebie". Z kolei Messi odwrotnie: był kreowany na grzecznego, pokornego chłopca z Rosario, który nie wie co to chciwość i egoizm, zawsze podaje i gra zespołowo. Co więcej, na koszulce dumnie nosi napis "UNICEF". W poprzednich latach obserwowałem wyraźną przychylność w stosunku do Argentyńczyka w różnorakich artykułach prasowych. Ostatnio - wręcz przeciwnie. Ośmielam się stwierdzić, że gdyby nie szwajcarski prezes FIFA, piąta z rzędu Złota Piłka powędrowałaby w ręce Leo Messiego.
źr.: facebook.com

I kolejna, tutaj to raczej poniekąd obrona selekcjonera naszej reprezentacji, Adama Nawałki:
Tutaj należy dopowiedzieć, że były trener Górnika Zabrze uznał w plebiscycie na Roberta Lewandowskiego za najlepszego piłkarza globu. Podobnie uczynił jeszcze jego vis-a-vis... z Jamajki.

Podsumowanie
Trudno, naprawdę trudno napisać coś ciekawego i mądrego na koniec, więc niech najlepiej takim podsumowaniem będzie jeszcze jeden mem, tym razem stworzony przez notabene świetnego i kreatywnego artystę R4six: