aosporcieaosporcieaosporcie
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kamil Stoch. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kamil Stoch. Pokaż wszystkie posty

15 lutego 2018

Najcenniejszy reklamowy skarb Polski? Skoczek narciarski!

Istnieje kilka sposobów na zareklamowanie swojego produktu. Jednym z nich jest angaż popularnej osobistości. Aktora, piosenkarza, prezentera telewizyjnego czy też sportowca. Polska w tym przypadku jest rynkiem szczególnym - chyba bowiem w żadnym innym państwie od początku XXI wieku nie pojawiło się aż tak wiele reklam ze skoczkami narciarskimi. Czy okazały się one sukcesem? No właśnie...

6 stycznia 2018

Nazywam się Stoch, Kamil Stoch

20170106 VST Bischofshofen 5211.jpg
Brakuje słów, kiedy trzeba opisać coś, co wydarzyło się dopiero dwukrotnie w historii skoków narciarskich. Osiem genialnych prób, po których tylko raz Kamil Stoch nie był najlepszy. Na koniec wreszcie historyczny moment i gratulacje od samego Svena Hannawalda, który na początku XXI wieku był synonimem odwiecznego rywala dla wszystkich, którzy dali się porwać niesamowitemu zjawisku, jakim wówczas była Małyszomania. 

18 stycznia 2015

Magia Zakopanego wciąż żywa


Przepiękny powrót, przepiękne zwycięstwo, przepięknie odśpiewany Mazurek Dąbrowskiego, a to wszystko dzięki dwóm kapitalnym skokom Kamila Stocha, który po raz trzeci wygrał konkurs Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Każde zwycięstwo w domu ma swój smak, ale to chyba smakuje najlepiej. 

6 stycznia 2015

5 stycznia 2015

III dzień TCS: rekord za rekordem

Trzeciego dnia Turnieju Czterech Skoczni przenieśliśmy się do Innsbrucku, w którym oglądaliśmy fantastyczny konkurs pełen emocji z aż trzema rekordami skoczni. Nawet Polacy wypadli dobrze, Kamil Stoch był 7., Piotr Żyła 13. Dawid Kubacki 22., a Aleksander Zniszczoł 27. Całe zawody wygrał Richard Freitag. 

2 stycznia 2015

II dzień TCS: Nic dwa razy się nie zdarza

File:AndersJacobsen-2010.jpg
Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy napisała kiedyś, polska noblistka, Wisława Szymborska. Potwierdzeniem tej teorii jest dzisiejszy występ Kamila Stocha w Garmisch-Partenkirchen. Polakowi nie udało się dzisiaj powtórzyć fantastycznego scenariusza z Oberstdorfu. Po konkursie w Ga-Pa chyba wszyscy zeszliśmy na ziemię. 

31 grudnia 2014

I dzień TCS: wzloty i upadki mistrzów olimpijskich


Turniej Czterech Skoczni, to najbardziej prestiżowe zawody w skokach narciarskich, są niczym Wielki Szlem w tenisie, Liga Mistrzów w piłce nożnej czy Tour de France dla kolarzy. W poniedziałek zainaugurowana została 63. edycja imprezy. Po pierwszym konkursie wykrystalizowała się nam grupa sześciu pretendentów do tytułu, wśród nich Kamil Stoch!

14 grudnia 2014

Polskie Dumy Narodowe: Kibice

Ostatnie w tym roku Polskie Dumy Narodowe będą o każdym z nas. To dzięki nam, kibicom, każda impreza organizowana w Polsce ma swój klimat. Tylko u nas sportowcy uprawiający piłkę nożną, siatkówkę, piłkę ręczną, a nawet skoki narciarskie czują się jak bogowie. I to nie tylko ci nasi, ale także zawodnicy zupełnie nam obcy. Wszyscy chętnie przyjeżdżają do Polski.

17 lutego 2014

Okiem Kibiców: "Czwarta lokata jest sprawiedliwa!"

Rozpoczynamy nowe cykle. Tym razem to Okiem Kibiców, czyli wywiady z normalnymi ludźmi. Na razie tylko tak na próbę, ale co tam! Paweł Kasjan Majchrzak, na co dzień po prostu zwykły kibic sportu, a zarazem człowiek, który lubi sobie coś u buka obstawić, został właśnie nowym ekspertem a o sporcie. Nie jest on związany z jakąkolwiek redakcją, więc będę korzystać z niego jak najwięcej!

Na razie to nie będzie jeszcze jego cykl, ale coś w stylu wywiadów ze zwykłymi kibicami. Po co wielcy eksperci, skoro Ci najdrożsi kryją się wśród zwykłych kibiców. Na razie to będą więc wywiady (m.in. właśnie z Majchrzakiem). Niemniej jednak może, jak napiszę coś sensownego... Oczywiście żartuję, bo Paweł to naprawdę chłopak, który tworzyć potrafi. No ok, dosyć tego przedstawiania (chociaż pewnie jeszcze coś tam napomnę), czas na właściwą treść.

Naszym ekspertem będzie też dobrze znany niektórym fanom Konrad Marzec, który komentuje ze mną mecze w TakSięGra TV. Razem jesteśmy też w redakcji sportnaekranie.pl. Nasz drogi torunianin to również człowiek o szerokich zainteresowaniach: czy łyżwiarstwo, czy kontakty międzynarodowe - to nie ma znaczenia!

Dzisiaj oczywiście wszyscy emocjonowali się drużynowym konkursem skoków narciarskich. Tak naprawdę do pomysł stworzenia wywiadu z Pawłem narodził się mniej więcej właśnie podczas rozmowy o tych zawodach w autobusie. Potem dyskutowałem jeszcze z dobre kilkadziesiąt minut z kolegami (i koleżankami!) o m.in.: moim prywatnym bohaterze, czyli Noriakim (zresztą, chyba to już wiecie!).


Na pierwszy ogień idziesz ty, Pawle: jak oceniasz występ Polaków podczas dzisiejszego konkursu? Medalu nie zdobyli, ale źle nie było. To w końcu najlepszy wynik naszej drużyny w historii IO!
- Pewnie większość Polaków dopingujących naszą reprezentacje skoczków narciarskich przed tv miało nadzieje na happyend i lokatę na podium. Nasz zespół robił, co mógł. Trzeba przyznać, że dzisiaj spięli się na wyżyny swoich umiejętności! 

Chcesz kogoś pochwalić?
- Na pewno. Podobały mi się postawa naszego jeszcze mało doświadczonego Janka Ziobro, do którego nie możemy mieć pretensji, bo skoki na odległość 130,5 m i 133 m napawają optymizmem przed dalszą częścią sezonu. 

A zganić?
- Możemy mieć tylko pretensje do Piotra Żyły, który w pierwszym skoku uzyskał 121m… (tutaj nastąpił dość niezbyt ładny, a zarazem cenzuralny przerywnik). Kamil Stoch i Maciej Kot spisali się dziś dobrze, ale nie super. Spójrzmy prawdzie w oczy: ta czwarta lokata pokazuję naszą rzeczywistą formę na chwilę obecną. Japończycy skakali dziś jak za najlepszych czasów.  

Może tak nieco bardziej osobiście. Który ze skoczków jest Twoim ulubionym?
- Kamil, oj Kamil! Wiem, że to zabrzmi to nieco głupio, ale kibicowałem mu nawet w momencie, jak jeszcze skakał Adam Małysz. Ten chłopak z Zęba zawsze był moim faworytem! A, no i jeszcze Kasai! Dla niego to wielki szacun! Życzę mu przede wszystkim zdrowia i następnych Igrzysk!

Czego możemy jeszcze życzyć sobie w dalszej rywalizacji skoczków?
- Przede wszystkim kryształowej kuli! Kibicujmy dalej naszym wspaniałym skoczkom oczywiście Kamilowi Stochowi, który będzie walczył o kryształową kule !

No cóż. Na razie wygląda to skromnie, ale Pablo się jeszcze rozgrzeje! Szczególnie w dyskusjach piłkarskich. Ja jeszcze nie mogę się oczywiście oprzeć, aby nie dodać czegoś związanego z Japończykami (ale o tym za chwilę). Trzeba przyznać, że nie da się ich nie lubić i nawet fakt, że to oni zabrali nam ten medal, nie sprawił, byśmy mniej ich lubili. Bo na podium nie wskoczyliśmy tylko i wyłącznie na własne życzenie!

Teraz przejdźmy do Konrada: Jak ty oceniasz dzisiejsze zawody?
- Uważam że nasi chłopcy zaprezentowali się przyzwoicie, za wyjątkiem koszmarnego pierwszego skoku Piota Żyły. 121m to był wynik gorszy od Koreańczyka.. z takimi skokami nie ma co marzyć o medalach. Niemcy bardzo równo i z rewelacyjnym Marinusem Krausem. Zawód ze strony Słoweńców, jedynie Peter Prevc skoczył na swoim dobrym poziomie.


Co zaskoczyło Ciebie bardziej: medal dla Austriaków czy tylko srebro Austriaków?
- Medal Austriaków. Ich mentalność zwycięzców wyraźnie uciekła po konkursach indywidualnych. Obawiałem się o formę obu Thomasów, Morgensterna i Dietharta. Pierwszy po fatalnych upadkach, drugi po zupełnie nieudanych zawodach na dużej skoczni, jednak muszę przyznać że pokazali klasę. Wyżej przed konkursem stawiałem chociażby Japonię, no ale im zabraklo jednego skoku Takeuchiego.


Mówiłeś już trochę o Niemcach, ale muszę nieco pociągnąć temat: ich złoto to niespodzianka?
- Na pewno tak. Sporo mówiło się o ich problemach, słabej formie Richarda Freitaga oraz niepewnym Andreasie Wanku, ale pierwszy problem został rozwiązany poprzez wprowadzenie świetnego Krausa, zaś Wank skoczył bardzo dobrze. Po skoku Severina Freunda mieliśmy emocje prawie jak w Salt Lake City, gdzie po skoku Martina Schmitta, Niemcy długo oczekiwali na wynik i wygrali różnicą 0,1 punkta. Teraz też było nerwowo, ale skończyło się happy endem (oj - nadużywacie tego określenia! - przyp. Piotrka). Bez wielkich gwiazd, za to solidnością nadrobili nasi zachodni sąsiedzi. Jestem pełen uznania dla pracy trenera Schustera.

Na koniec jeszcze: czego ty byś życzył naszym skoczkom i kibicom?
- Aby byli pełni wiary w to, że prawdziwi kibice dziękują im za kapitalny występ w drużynie i nie przejmowali się negatywnymi komentarzami. Kamilowi życzę odpoczynku, bo zasłużył na to jak mało kto. Piotrkowi (przez moment myślałem, że mi - przyp. chyba wiadomo czyj) życzę wytrwałości i żeby nie przestawał w siebie wierzyć, ale przy tym aby troszkę ograniczył bycie celebrytom i skupienia się na treningach. Maćkowi Kotowi, aby zawsze był tak ambitny a sukcesy przyjdą samę. Jankowi? Luzu w dupie!

Tak oto ze swojego trzeciego olimpijskiego medalu w karierze cieszył się Noriaki Kasai. Kto tego przemiłego skoczka nie lubi (jak tacy są, to dawajcie na solówę!), to muszę ich (z dużą radością zmartwić). Już o tym wspominałem, ale co tam. Tak oto 41-letni zawodnik mówił przed Igrzyskami: - Postaram się o to, aby wystąpić na ósmych igrzyskach. W Soczi nie muszę wygrać, ale obiecuję walkę o medal - powiedział 41-letni Kasai.

No cóż - dzisiaj bez medalu, ale i tak są to nasze najlepsze Zimowe Igrzyska Olimpijskie w historii! Nawiasem mówiąc, już teraz zapraszam wszystkich na wreszcie otwarty fanpage na FB!

15 lutego 2014

Ta sobota przejdzie do historii (nie tylko) polskiego sportu

Nie będę pisał tego, co już doskonale wiecie. A wiecie co? Jednak będę! Polacy zdobyli dzisiaj dwa złote medale na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Soczi! Dokonali tego: najpierw Zbigniew Bródka w wyścigu na 1500 m w panczenach, a potem Kamil Stoch w konkursie na normalnej skoczni!

To już chyba doskonale wiemy wszyscy. Warto jednak powiedzieć, że cały ten dzień był absolutnie niesamowity. Przejdzie nie tylko do historii polskiego sportu, ale i światowego, ale o tym za chwile!

Dobry team nie jest zły
Sam dzień rozpoczął się dla polskich kibiców już nieco wcześniej. Nasza kobieca drużyna w biegach narciarskich zaprezentowała się w sztafecie 4x5 km (dwie zmiany klasykiem, dwie łyżwą) naprawdę dobrze, zajmując 7. miejsce. Celem była lokata wyżej, ale powiedzmy sobie, że przy tych wszystkich perturbacjach, które działy się ostatnio wokół chociażby Justyny Kowalczyk, to i tak jest wielki sukces!

Największą sensacją wspomnianego biegu nie był jednak wcale wyczyn Polek, ale brak medalu dla Norweżek! Murowane faworytki do zdobycia wszystkiego zajęły dopiero 5. pozycję, co chyba wszyscy uznali za porażkę, norweskie media za porażkę narodową, a bukmacherzy łapali się za głowę.

Najbardziej wściekła była rzecz jasna Marit Bjoergen, która po zawodach przyznała, że narty jej nie jechały. Od razu zaczęły się domysły i spekulacje, a po tyłku najbardziej oberwał szef norweskich serwismenów - Knut Nystad.

Co ciekawe, wicemistrzyniami olimpijskimi zostały Niemki, które przed samym startem stawiane były jako kandydatki... do walki z Polkami o wspomniane szóste miejsce (albo raczej na odwrót). Złoto zdobyłaCharlotte Kalla Szwedki.

Tak kończąc temat biegów narciarskich, to trzeba przyznać, że Norweżki wyszły na frajerki. Podczas letnich zgrupowań zaproponowały one bowiem współtowarzyszenie... Kalli.

Była Wenta, jest Bródka!
Trzeba też oddać to, że Polacy specjalizują się w tworzeniu nowych jednostek czasu. Kiedyś była Wenta (a co tam - przypomnijmy to sobie), a dzisiaj utworzona została Bródka, czyli... 0,003 sekundy. O tyle strażak z Głowna wyprzedził faworyzowanego Koena Verweija, który nie ukrywał po końcowych wynikach swojej opinii na ten temat. Ten screen jest przecież genialny:

A ten jeszcze lepszy:

No normalnie radość Holendra osiągnęła niesamowity pułap. Już Denny Morrison cieszy się bardziej z brązowego medalu. Jeżeli oczywiście minę łyżwiarza Oranje można nazwać uśmiechem.

Cieszę się też strasznie z powodu złota dla Zbyszka z zupełnie innego powodu. Może bowiem teraz polskie władze zrozumieją, że KRYTY tor do łyżwiarstwa szybkiego to nie jest jakieś widzimisię lub rarytas, a STANDARD. I może nie będą już potrzebne takie filmy (notabene naprawdę piękne):


Kamil już nie musi pożyczać od Justyny
No cóż. Co mogę tutaj dodać do wyczynu Kamila Stocha, który jako pierwszy Polak w historii zdobył dwa złote medale na ZIO i jako pierwszy skoczek w historii zdobył dwa złota w indywidualnych konkursach na ZIO? Nie dużo można tu dodać, bo właściwie opisać się tego nie da. To po prostu coś niesamowitego (to słowo powtarza się przez cały artykuł).


Najpierw nadmienię, że żałuję Piotrka Żyły. Naszemu wesołkowi od początku imprezy w Soczi nie wiedzie się najlepiej, a dzisiaj nie zdołał się zakwalifikować nawet do drugiej rundy. Na szczęście nasz skoczek nie załamuje się, co świetnie potwierdza jego motto:

Wracając do Kamila, to nasz mistrz z Zębu nie będzie już musiał pożyczać na Przegląd Sportowy. Ten zacny suchar, a właściwie świetny kawał znają już chyba wszyscy... Dziennikarze, moi rodzice, prezydent, premier. No ale teraz jeszcze przez moment był nowy, mówiący o tym, że Kamil w sobotę Justynie będzie mógł oddać. No i może!

Jak jeszcze jesteśmy przy żartach i żarcikach, to czas na cytat Igrzysk... no ok, może dnia (chociaż w tej zakładce wybrałem inny, mniej szałowy, ale równie cenny), czyli fragment wypowiedzi Kamila po zawodach, dotyczący tego, że jego żona zawitała do Soczi: - Żona wyskoczyła może nie jak Filip z Konopi, ale Ewa ze skrzyni. Pełna konspiracja!

No i jeszcze podsumowanie tego, co zrobił Kamil. Istny majstersztyk:

Tylko proszę bez animozji politycznych!

Mój mistrz Kasai
Dla mnie mistrzem jest jednak jeszcze ktoś. Noriaki Kasai to człowiek, który mnie fascynuje. Niektórzy uważają go za tego, który tworzył świat, inni za dziadka, a ja za mistrza. Japończyk zdobył swój drugi medal olimpijski, znowu srebrny. Ten pierwszy wywalczony został przez niego... 20 lat temu w Lillehammer. Trochę czasu od tego wydarzenia minęło, a skoczek z Shimokawy wciąż czynnie bierze udział w zawodach. I to z jakimi efektami!

Gdyby dzisiaj rozegrany został konkurs drużynowy, to wcale nie Polacy byliby na pierwszy miejscu, a właśnie Japończycy, co byłoby jednak niespodzianką. Austriacy, podobnie jak Norweżki, zostali dzisiaj znowu wy**jani.

Jeszcze w ramach ciekawostek: hashtag #Kasai był dzisiaj jednym z najpopularniejszych na Twitterze, a wpisując imię i nazwisko tego zawodnika w Google wyskakuje nam... artykuł z Senior.pl (no naprawdę?!). Sam Japończyk zapowiedział, że na kolejnych Igrzyskach też wystartuje!

Hokejowe Gran Derbi
Na koniec (trochę niechronologicznie) zostawiłem sobie najważniejsze (teoretycznie) wydarzenie globalne podczas sobotnich zmagań w Soczi. Tym wydarzeniem był oczywiście mecz Stany Zjednoczone - Rosja w hokejowym turnieju mężczyzn.

Miałem przyjemność komentować ten mecz i przyznam szczerze, że szczęka mi opadła. Takiej gry już naprawdę dawno nie widziałem, aż żałuję, że ani NHL, ani chociaż KHL nie są nadawane w żadnej polskiej stacji. Bo właśnie zawodników tylko z tych dwóch lig (w przypadku ekipy Jankesów to tylko z tej pierwszej) mogliśmy dzisiaj na tafli oglądać.

Fenomenalne spotkanie rozgrywał Pawieł Daciuk, który trafił dla swojej reprezentacji oba gole, ale bohaterem został ktoś inny. To młodziutki T. J. Oshie, który w serii rzutów karnych niemal w pojedynkę zapewnił swojej drużynie zwycięstwo... w ósmej serii.

Notabene chyba tylko w hokeju takie rzeczy jak ta z końcówki spotkania są możliwe. Fiodor Tiutin niedługo po drugim golu Daciuka strzelił trzeciego gola, ale gol ostatecznie uznany nie został. Sędziowie zdecydowali się na wideoweryfikację, bowiem na chwilę Jonathan Quick, bramkarz Amerykanów, podczas interwencji minimalnie ruszył bramkę. Jeden ze słupków wyskoczył z lodu, ale bramka stała niemal w identycznej pozycji. Gol uznany nie został, a Rosjanie mówią, że Amerykanie okradli ich ze zwycięstwa.

Dzień, który już się nie zdarzy
To była nieprawdopodobna sobota. Takiego dnia chyba dawno nie przeżyliśmy i długo pewnie nie przeżyjemy. Chociaż... do końca Igrzysk w Soczi zostało jeszcze trochę czasu. Teraz jedynie chcę się wyspać, przeczytać do końca Quo Vadis i przeczytać Wasze komentarze!

PS: Czeskie Soczi się trochę opóźniło, ale będzie! A Norwedzy to ostatnio coś pechowo. Petter Northug przegrał ostatnio w pokera 20 tysięcy euro.

1 grudnia 2012

Eurosobota i polski weekend.



Oglądając zagraniczne ligi, choćby taką Bundesligę, łatwo możemy sobie wytłumaczyć, dlaczego to nasi zachodni sąsiedzi są trzecią drużyną świata, a nie my.

Bayern Monachium kontra Borussia Dortmund - Eurosport 2. Tak wyglądał mój pierwszy cel na dzisiejszy wieczór. Mecz w pierwszej połowie przypominał niestety trochę 1 Ligę... polską. No dobra, nie obrażajmy aż tak bardzo hitu Bundesligi. Ale pisząc szczerze, druga połowa była świetna. Choć przez cały mecz aktualny zajmujący pierwsze miejsce w tabeli Bayern miał przewagę i choć Bayern strzelił nawet pierwszy bramkę przez Toniego Krossa w 67' minucie, to później wystąpił tzw. syndrom Borussi , na który od kilku sezonów cierpi Bayern. Wystąpił za sprawą Mario Goetze, który wyrównał w 74' minucie po błędzie wynikającym z braku krycia przez... Krossa.

I tak sobie chciałem ten hit porównać do "hitu" naszej ligi, czyli meczu Lecha ze Śląskiem. Mecz stał na bardzo niskim poziomie, Śląsk wygrał 3:0, a Lech po raz kolejny pokazał, że u siebie grać nie umie, i że szczęśliwie jest w czołówce. I może, że bardzo przydałby się powrót Rudniewa do stolicy Wielkopolski.

Dzisiaj superhit Primera Division - mecz Atletico Madryt z Realem. To będzie jeden z najważniejszych meczów w tym sezonie. Jeśli Real przegra, to raczej ostatecznie straci szansę na mistrzostwo, a może nawet na wicemistrzostwo?

Teraz w zupełnie innym temacie. Polacy dzisiaj po raz kolejny zawiedli, no może poza Dawidem Kubackim w Pucharze Świata w skokach narciarskich. Stoch na dodatek nie zakwalifikował się do zawodów. Miejmy nadzieję, że będzie lepiej... Oby!